Czy istnieje możliwość, że za kulisami Władimir Putin w jakiś sposób szantażuje prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa? To pytanie stawiają coraz częściej francuskie media, zaskoczone pobłażliwością lokatora Białego Domu wobec działań rosyjskiego przywódcy. Jednocześnie większość paryskich obserwatorów przyznaje, że chodzi o spekulacje.
Część paryskich komentatorów twierdzi, że trudno znaleźć inne wiarygodne wyjaśnienie niezwykłej wprost pobłażliwości Donalda Trumpa wobec działań Władimira Putina. Ich zdaniem nieukrywana przez lokatora Białego Domu chęć stworzenia osi Waszyngton-Moskwa przeciwko Chinom wszystkiego prawdopodobnie nie tłumaczy.
Francuskie media przypominają, że kilkanaście osób z bliskiego otoczenia Donalda Trumpa - z okresu jego pierwszej kadencji jako prezydenta USA i poprzedzającej ją kampanii wyborczej - było podejrzanych o niejasne związki z rosyjskimi służbami. Niektóre musiały się z tego powodu podać do dymisji.
Komentatorzy przypominają też związki Trumpa-biznesmena z rosyjskimi oligarchami, którzy - według wielu specjalistów - mieli go uratować w pewnym momencie przed bankructwem. Niejasny według części paryskich obserwatorów był również przebieg wizyty Amerykanina w czasie konkursu Miss Universe w Rosji w 2013 roku.
Francuskie media podkreślają, że rosyjskie służby miały zaproponować Donaldowi Trumpowi przekazanie - w czasie jego pierwszej zwycięskiej kampanii wyborczej - informacji kompromitujących Hillary Clinton. W trakcie tej kampanii przyszły prezydent ubiegał się o pozwolenie na zbudowanie Trump Tower w Moskwie.
Były generał KGB, dawny szef operacji w Stanach Zjednoczonych sowieckiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego Oleg Kaługin twierdzi, że rosyjskie służby dysponowały informacjami kompromitującymi obecnego lokatora Białego Domu.
Najważniejsze telewizyjne stacje informacyjne we Francji - LCI i BFM TV - sugerują, że wszystko to może budzić niepokój. Podkreślają jednak, że chodzi o spekulacje.