Europejscy partnerzy Waszyngtonu obawiają się, że budowa przez Stany Zjednoczone narodowego systemu obrony antyrakietowej doprowadzi do nowego wyścigu zbrojeń. Nawet najbliższy sojusznik USA - Wielka Brytania - uznała, że bez szerokich międzynarodowych konsultacji nie może poprzeć projektu.

O konieczności rozmów mówił też szef niemieckiej dyplomacji - Joshka Fisher. "W naszym interesie leży kontynuowanie nuklearnej równowagi sił na świecie. Jeśli w przyszłości nastąpiłyby jakieś zmiany, to powinny być one wprowadzone na zasadzie porozumienia, a nie konfrontacji" - mówił Fisher. Powściągliwość w komentarzach zachowała też Rosja. Minister spraw zagranicznych tego kraju Igor Iwanow przypomniał wprawdzie, że budowa antyrakietowej tarczy jest sprzeczna z amerykańsko rosyjskim traktatem ABM z 1972 roku, ale podkreślił, że Bush zaproponował konsultacje w sprawie systemu: "Najważniejsze, że prezydent Stanów Zjednoczonych nie powiedział po prostu, że jego administracja jest gotowa do jednostronnej akcji, położenia na stół gotowych rozwiązań. Zamiast takich kroków Amerykanie chcą się konsultować ze swoimi sojusznikami i przyjaciółmi."

Najbardziej gniewnie zareagowały Chiny. Tamtejsza prasa nazwała Busha "synem gwiezdnych wojen", a chiński MSZ wydał komunikat, w którym stwierdza, że decyzja Amerykanów burzy strategiczną równowagę sił na świecie.

07:20