56 proc. Szwedów opowiedziało się w referendum przeciwko wprowadzeniu wspólnej europejskiej waluty. Euro poparło 42 proc. głosujących. W Estonii natomiast zwyciężyli euroentuzjaści - integrację z UE poparło 66,9 proc. głosujących.

W sondażach, przez cały czas trwania kampanii przedreferendalnej w Szwecji, dominowali przeciwnicy wspólnej waluty. Jednak śmierć minister spraw zagranicznych Anny Lindh, gorącej zwolenniczki euro, spowodowała, że odsetek zwolenników unijnej waluty znacznie wzrósł. Nie na tyle jednak, by euroentuzjaści zwyciężyli.

Zobacz także raport na temat wspólnej waluty

Eksperci tłumaczą, że w Szwecji zwyciężyła siła przyzwyczajenia i niechęć, by o polityce monetarnej kraju decydowano w Brukseli, a nie w Sztokholmie. Tym bardziej, że obozie euro nie dzieje się ostatnio najlepiej i główne lokomotywy gospodarcze - Niemcy i Francja mają zbyt wielkie deficyty budżetowe.

Porażka zwolenników ściślejszej integracji w Szwecji wzmocni eurosceptyków w dwóch pozostałych krajach UE, które zastanawiają się nad przyjęciem euro - chodzi o Wielka Brytanię i Danię. Zdaniem urzędników w Brukseli jest to też niedobry sygnał dla krajów, które przygotowują się do wstąpienia do Unii Europejskiej.

W Estonii natomiast definitywnie zerwano z sowiecką przeszłością. 66,9 procent głosujących opowiedziało się za przystąpieniem do Unii Europejskiej, przeciw było 33,1 proc. Frekwencja wyniosła 63 procent.

Wraz z „tak” w referendum wymykamy się ostatecznie z szarej strefy pomiędzy Unią Europejską a Wspólnotą Niepodległych Państw - mówił prezydent Estonii Arnold Ruutel w apelu do wyborców.

Najwięcej zwolenników UE było w położonym na południowym wschodzie mieście Tartu; za głosowalo tam 73,6 proc., przeciw 26,4 procent. Najwięcej przeciwników Unia miała w północno-wschodnim rejonie Ida-Virumaa; "tak" powiedziało tam 57 proc., "nie" 43 procent.

09:10