Jako szalony i całkowicie nierealny określił jeden z unijnych komisarzy raport grupy ekspertów o sposobach pobudzenia unijnej gospodarki. Opublikowany wczoraj raport, który powstał na zamówienie Komisji Europejskiej, wywołał wśród jej członków gwałtowne protesty.

Eksperci, wśród których jest m.in. Dariusz Rosati i prof. Andre Sapir, proponują rezygnację z wsparcia rolników z budżetu Unii Europejskiej i zastąpienie wspólnej polityki regionalnej, wspierającej uboższe regiony w całej Unii, pomocą ograniczoną do najbiedniejszych krajów, czyli nowych państw członkowskich - w tym Polski - oraz Grecji, Hiszpanii i Portugalii.

Proponując radykalną zmianę myślenia, grupa ekonomistów wzywa do przeznaczenia prawie połowy unijnego budżetu na "fundusz wzrostu", wspierający badania naukowe, edukację oraz inwestycje w infrastrukturę.

Jedną trzecią budżetu stanowić miałyby wydatki na "konwergencję", czyli pomoc takim krajom jak Polska w doganianiu najbogatszych członków Unii. Reszta wspólnych pieniędzy przeznaczona byłaby na łagodzenie skutków restrukturyzacji, w tym na pomoc dla zwalnianych z pracy pracowników oraz przestawiających się na inne rodzaje działalności rolników czy robotników rolnych.

Inicjator raportu, przewodniczący Komisji Prodi odmówił komentowania raportu, żeby nie wpływać na dyskusję w Komisji poprzez ujawnianie swoich poglądów - powiedział jego rzecznik Reijo Kemppinen.

Dezaprobaty dla zaleceń grupy Sapira nie kryli jednak komisarze ds. polityki rolnej Franz Fischler i regionalnej Michel Barnier. Ich zdaniem, przekazanie polityki rolnej z powrotem do państw członkowskich musiałoby wywołać próby konkurowania o dotacje, skazując z góry na przegraną uboższe kraje członkowskie, takie jak Polska, i pociągając za sobą z czasem rozpad jednolitego rynku.

06:00