Przed sądem w Elblągu od godz. 9 trwa odczytywanie wyroku w sprawie 15 osób podejrzanych o przynależność do gangu, którym miał kierować Jan R., pseudonim "Kulawy". On już dostał dożywocie za dwukrotne zabójstwo i szefowanie grupie przestępczej o charakterze zbrojnym. Tych 15 osób oskarżonych jest m.in. o przemyt, handel narkotykami, i przede wszystkim - o zabicie dwóch biznesmenów. Według prokuratury, ciała zamordowanych po zbrodni miały zostać przemielone w maszynce do mięsa, używanej w rzeźniach.

Proces, który trwa ponad 5 lat, jest jednym z najbardziej przedłużanych i najbardziej kosztownych w dziejach polskiego sądownictwa. Dokładne koszty będą znane dopiero po jego zakończeniu. Jednak według wstępnych szacunków, proces kosztował podatnika ponad dwa miliony złotych. Złożyła się na to głównie obstawa antyterrorystyczna w początkowej fazie trwania procesu oraz opieka nad głównym oskarżonym. Jest on sparaliżowany od pasa w dół, a na salę rozpraw dojeżdża na szpitalnym łóżku w asyście sanitariuszy. Wcześniej na rozprawach był obecny także lekarz.

Do tego Jan R. jest mistrzem w przedłużaniu procesu. Samą umowę końcową wygłaszał podczas czterech kolejnych rozpraw. Ale przede wszystkim zażądał dokładnego odczytania dużej części akt sprawy. Gdyby nie to, proces mógł się zakończyć już dwa lata temu.