Tomasz J. podejrzany o celowe wysadzenie kamienicy na poznańskim Dębcu usłyszał dziś zarzuty. Prokuratura podejrzewa go o zabójstwo żony, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do częściowego zawalenia się budynku mieszkalnego.

Tomasz J. podejrzany o celowe wysadzenie kamienicy na poznańskim Dębcu usłyszał dziś zarzuty. Prokuratura podejrzewa go o zabójstwo żony, znieważenie jej zwłok i doprowadzenie do częściowego zawalenia się budynku mieszkalnego.
Do wybuchu doszło 4 marca /Michał Dukaczewski /RMF FM

Tomasz J. nie przyznaje się do zrzutów. Odmawia też składania wyjaśnień i nie chciał odpowiadać na pytania. Przesłuchanie odbyło się w szpitalu, w którym wciąż leży podejrzany.

Prokuratura skierowała do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Jak zaznacza Magdalena Mazur-Prus, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, mężczyźnie za zarzut zabójstwo grozi kara nie krótsza niż 8 lat więzienia, ale sąd może tez orzec 25 lat lub dożywocie.

Pozostałe przestępstwa są zagrożone inne karami, ale sąd może orzec karę najsurowszą - mówi rzeczniczka prokuratury w rozmowie z RMF FM.

Nie wiadomo jeszcze gdzie trafi Tomasz J., jeśli sąd zdecyduje o jego aresztowaniu. Niewykluczone, że będzie to poznański areszt śledczy, który ma oddział szpitalny. 

Część kamienicy na poznańskim Dębcu zawaliła się w niedzielny poranek, 4 marca. Początkowo podejrzewano, że mogła zawinić wadliwa instalacja gazowa. Po wybuchu w gruzach znaleziono ciało kobiety, której obrażenia wyraźnie wskazywały na to, że została zamordowana. Śledczy wzięli więc pod uwagę celowe działanie sprawcy, by zatuszować ślady. W gruzach jak dotąd nie znaleziono jednak potencjalnego narzędzia zbrodni.

W katastrofie zginęło w sumie pięć osób, a 21 zostało rannych. Po eksplozji zawalił się cały pion, w którym znajdowało się feralne mieszkanie. 

(az)