Małe kraje jak Belgia są bezsilne wobec tak potężnych systemów wywiadowczych jak anglosaska sieć podsłuchów telekomunikacyjnych "Echelon" - wynika z raportu, który omawia brukselski dziennik "La Libre Belgique".
Autorzy raportu, zamówionego przez parlament belgijski u ekspertów tamtejszego Stałego Komitetu Kontroli Służb Wywiadowczych, pocieszają, że "Echelon" ma trudności z szybką selekcją "słów kluczy" padających w rozmowach telefonicznych. Jeszcze bardziej ograniczone są możliwości podsłuchu połączeń naziemnych przez światłowody. "Echelon" znakomicie radzi sobie jednak z analizą przekazów elektronicznych, nawet zakodowanych.
Brukselski dziennik ujawnia inne ciekawe szczegóły. Otóż szefowa belgijskiej służby bezpieczeństwa musiała przyznać w czasie przesłuchań przy zamkniętych drzwiach w parlamencie, że jej ludzie po raz pierwszy dowiedzieli się o "Echelonie" z prasy.
I nic dziwnego - główny ośrodek podsłuchu satelitarnego systemu "Echelon" znajduje się w Menwith Hill w Wielkiej Brytanii. Pracuje tam tysiąc dwustu Amerykanów i sześciuset Brytyjczyków. Mimo że powstał do podsłuchiwania przede wszystkim ZSRR, teraz służy oficjalnie do walki z przestępczością międzynarodową i terroryzmem.
Wiadomości RMF FM 15:45