Rosną kontrowersje wokół piątkowego nalotu na Irak. Amerykańskie i brytyjskie myśliwce zbombardowały stacje radarowe i centra dowodzenia niedaleko Bagdadu, ponieważ według sił sojuszu służyły one do naprowadzania rakiet przeciwlotniczych na samoloty patrolujące południe Iraku.

Według źródeł irackich zginęły 3 osoby, a 30 zostało rannych. Atak wywołał falę krytyki na świecie. Co więcej protestuje też sama Wielka Brytania. Na razie niezadowolenie swoje pokazują radykalni lewicowcy. Do Iraku wyruszył James Gallaway. Jest on jednym z laburzystowskich posłów do parlamentu. Po przybyciu do Bagdadu polityk złożył oświadczenie, które nie mogło zachwycić premiera Tony'ego Blair'a. Zdaniem posła Gallaway'a amerykańsko-brytyjskie naloty przypominają poczynania Hitlera wkraczającego do Czechosłowacji. Ta działalność jak powiedział nie ma podstaw prawnych a za każdym razem kiedy brytyjskie bomby spadają na Irak prezydent Saddam Husajn staje się mocniejszy. Brytyjski gość zamierza odwiedzić bagdadzkie szpitale, by porozmawiać z ludźmi, którzy zostali ranni podczas nalotów. Tymczasem premier Tony Blair raz jeszcze podkreślił, że jeśli zajdzie taka konieczność ponownie rozkaże pilotom RAF-u, aby zaatakowali obiekty militarne Saddama Husajna. James Gallaway zaprzecza jakoby samolotom patrolującym niebo nad Irakiem groziło jakiekolwiek niebezpieczeństwo.

foto EPA

09:20