Ponad 8,5 tysiąca ludzi odejdzie w tym roku z pracy w górnictwie - przewidują eksperci. Tylu pracowników przejdzie na emerytury. Niewiele więcej osób kopalnie są w stanie zatrudnić. Mimo to Wyższy Urząd Górniczy chce wprowadzić dodatkową selekcję, bo - jak twierdzi - do pracy w kopalniach przychodzą coraz częściej ludzie kompletnie nieprzygotowani.
Ci, którzy chcą pracować w kopalniach, będą wkrótce musieli przechodzić dodatkowe badania psychologiczne, które sprawdzałyby, czy ktoś nadaje się do pracy w trudnych warunkach pod ziemią. Zdaniem szefów WUG-u, badania to szansa, by zmniejszyć liczbę wypadków śmiertelnych w zakładach.
Najczęstszą przyczyną podziemnych katastrof są po prostu błędy ludzi, którzy źle oceniają ryzyko i których gubi rutyna. Co więcej, niedoświadczony dozór często toleruje złe zachowania, a niejednokrotnie, jak na przykład w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej, sam łamie przepisy. W jednym z rejonów wpuszczono pracowników, mimo że temperatura znacznie przekraczała tę określoną w przepisach - przyznał w rozmowie z reporterem RMF FM jeden z pracowników kopalni.
Przed laty swoje predyspozycje do pracy pod ziemią przyszli górnicy mogli sprawdzać, ucząc się w zawodowych szkołach górniczych. Jednak w latach 90. w ramach restrukturyzacji górnictwa większość z nich zlikwidowano.