Kilkuset pasażerów dosłownie tłoczyło się w piątek w kolejkach do kontroli bezpieczeństwa na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina. Część z nich nie zdążyła na samolot. "Nie radzimy sobie" – przyznał bezradnie rzecznik portu Przemysław Przybylski.
Przemysław Przybylski zaistniałą sytuację tłumaczył... początkiem szczytu wakacyjnego. Do tego piątek, czyli dzień, w którym samoloty są najbardziej wypełnione.
W przebudowie jest stary terminal i wszyscy pasażerowie sprawdzani byli jedynie na ośmiu bramkach kontroli osobistej w nowym terminalu. Uruchomiono wszystkie bramki, ale i to nie wystarczyło.
Dodatkowo kontrole bezpieczeństwa od kilku tygodni prowadzi prywatna firma ochroniarska, a nie służby lotniskowe. Rzecznik Okęcia przyznał, że firma jeszcze sobie nie radzi.
Efekt? Cześć pasażerów stało w kolejce, gdy ich samolot odlatywał. Władze lotniska proszą pasażerów odlatujących z Warszawy, aby zgłaszali się do odprawy tak wcześniej, jak to tylko możliwe. Zapewnia też, że tym pasażerom, których samoloty już odleciały, lotnisko zwróci pieniądze za bilety.
O godzinie 16:00 kolejka miała około 200 metrów. Tłum pasażerów stał od wejść do terminalu. Niektórzy byli już mocno poddenerwowani. Jestem bardzo zdziwiony, pierwszy raz widzę taką długą kolejkę do stanowiska odpraw. Jak każdy obawiam się, że nie zdążę - powiedział naszemu reporterowi jeden z oczekujących na odprawę mężczyzn.
Radosław Żuk z portu lotniczego radził, aby pasażerowie, których samolot miał wkrótce odlecieć, zgłaszali to służbom lotniskowym. Tak aby one przeprowadziły do osobnego gate'u, gdzie odprawiamy pasażerów niepełnosprawnych, czy podróżujących z małymi dziećmi - wyjaśnił.
Takie tłumy mogą być na lotnisku im. Chopina w każdy piątek do końca czerwca. Od lipca Okęcie ma zakończyć obsługę dwóch przewoźników tanich linii lotniczych, którzy powrócą na lotnisko w Modlinie.
Pracownicy prywatnych firm zajmują się kontrolą bezpieczeństwa na polskich lotniskach od 18 marca. Na Okęciu, największym polskim porcie lotniczym, Straż Graniczna nie sprawdzała bagaży już od czasu Euro 2012. Od czerwca zeszłego roku zajmowała się tym wewnętrzna Lotniskowa Służba Ochrony. Jednak w maju i ona została zastąpiona przez pracowników wynajętej firmy ochroniarskiej.
Lotnisko Chopina zdecydowało się na wynajęcie prywatnej firmy ochroniarskiej, ponieważ takie rozwiązanie miało być tańsze i - co najważniejsze - bardziej elastyczne.
W marcu rzecznik portu im. Chopina Przemysław Przybylski mówił nam, że łatwiej jest dysponować wynajętymi ochroniarzami niż własnymi pracownikami, gdy w grę wchodzi kodeks pracy i zbiorowy układ pracy.
Wykonawca zgodnie z umową będzie musiał dostarczyć odpowiednią liczbę wykwalifikowanych ludzi i my nie będziemy się musieli martwić, skąd ich weźmie - tłumaczył w rozmowie z reporterem RMF FM.