W sumie ponad 600 tysięcy złotych odszkodowania domagają się dwie pacjentki zakażone paciorkowcem w szpitalu MSWiA w Krakowie. Jedna z kobiet żąda wypłacenia pół miliona, druga - 100 tysięcy. Śledztwo wykazało, że nosicielem niebezpiecznej bakterii była pielęgniarka pracująca w sali operacyjnej.
Rok temu u czterech pacjentek, które w szpitalu MSWiA rodziły przez cesarskie cięcie, zakażenie paciorkowcem doprowadziło do posocznicy. Trzy z nich trafiły do Kliniki Ginekologii Szpitala Uniwersyteckiego. Paciorkowcem zakażeni zostali także pacjent i pacjentka oddziału chirurgii.
W procesie cywilnym, który rozpoczął się już przed krakowskim sądem, pacjentka oddziału chirurgicznego domaga się od szpitala 110 tys. zł zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Kobieta chce także 6,7 tys. zł odszkodowania i miesięcznej renty w wysokości 1,3 tys. zł miesięcznie.
Pacjentka twierdzi, iż o zarażeniu jej paciorkowcem dowiedziała się dopiero z późniejszego pisma prokuratury. Szpital nie informował jej o zarażeniu, ani o zagrożeniu, jakie stwarza dla dwójki dzieci. Sądziła, iż wypisano ją, bo proces leczenia został zakończony. Obecnie ma trudności z poruszaniem się, jak i materialne, ponieważ straciła pracę kelnerki i jest matką samotnie wychowującą dwójkę dzieci - wyjaśniła w pozwie.
Z podobnym pozwem przeciw szpitalowi wystąpiła także pacjentka oddziału ginekologicznego, która została zakażona w wyniku cesarskiego cięcia i w stanie sepsy trafiła do kliniki szpitala uniwersyteckiego. Doznane szkody na zdrowiu uniemożliwiają jej normalne funkcjonowanie i opiekowanie się dzieckiem. Proces w tej sprawie rozpocznie się pod koniec października.
Kobieta domaga się 500 tys. zł odszkodowania za krzywdę i ciężkie uszkodzenia ciała, 1,8 tys. zł odszkodowania, zasądzenie renty w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych do września tego roku i uznanie odpowiedzialności szpitala na przyszłość.
Według specjalistów, zakażenie paciorkowcem w szpitalu MSWiA w Krakowie było pierwszym tego typu przypadkiem w Polsce od 40 lat.