Stołeczna prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie podania nieprawdy w oświadczeniu majątkowym ministra transportu Sławomira Nowaka. Polityk nie wpisał do dokumentu drogiego zegarka i leasingowego samochodu. On sam twierdzi, że jest zadowolony z wszczęcia śledztwa. "Liczę, że prokuratura ostatecznie oczyści mnie z kłamliwych i insynuujących zarzutów" - skomentował.
Chodzi o nieujawnienie w oświadczeniu majątkowym posiadania zegarka o wartości powyżej 10 tysięcy złotych i leasingowania samochodu volvo. Zawiadomienie do prokuratury złożył poseł Solidarnej Polski, powołując się na doniesienia tygodnika "Wprost" - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Dariusz Ślepokura. Wszczęte śledztwo w całości powierzono do prowadzenia Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu - dodał.
W odpowiedzi na informacje o wszczęciu śledztwa Sławomir Nowak wydał oświadczenie. Moją intencją nigdy nie było ukrywanie stanu majątkowego. Zgodnie z prawem w oświadczeniu majątkowym należy wpisywać rzeczy, których jest się właścicielem. W 2012 roku moja żona prowadząca własną praktykę lekarską wzięła nowy samochód w leasing na własny gabinet. Zatem samochód jest przedmiotem leasingu i nie jest naszą własnością, ponieważ formalnie jego właścicielem jest bank - podkreślił. Dla świętego spokoju uznałem, że wpiszę go do oświadczenia, choć formalnie nie ma takiego obowiązku. Przypominam, że jedyny wartościowy zegarek, który posiadam, jest prezentem od mojej żony oraz rodziców, dlatego wpisałem go do oświadczenia majątkowego. Nigdy nie ukrywałem faktu posiadania zegarka, w przeciwnym razie bym go nie nosił. Celem oświadczeń majątkowych jest weryfikacja majątku osób publicznych pod kątem ukrywania majątku, a nie jego publicznej prezentacji - dodał.
Nowak uważa, że śledztwo pozwoli wyjaśnić "w sposób bezstronny i definitywny sprawę". Już wcześniej zadeklarowałem w piśmie do CBA moją gotowość do pełnej współpracy i wyjaśnień - stwierdził w oświadczeniu.
W końcu kwietnia "Wprost" napisał, że Nowak ma koleżeńskie układy z biznesmenami zarabiającymi na kontraktach z państwowymi firmami i doradzającymi PO. Tygodnik opisał m.in. wizyty ministra w ekskluzywnym klubie w Warszawie, gdzie był zapraszany przez osoby związane z firmą, która ma kontrakty z państwowymi spółkami i instytucjami rządowymi. W artykule napisano również, że Nowak wymieniał się z jednym z biznesmenów zegarkami. O zegarku ani o leasingowaniu samochodu Nowak do niedawna nie informował w swym oświadczeniu majątkowym - "Wprost" ujawnił, że minister zadeklarował to dopiero w najnowszym opublikowanym na sejmowych stronach oświadczeniu.
Po publikacji "Wprost" Nowak zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu, bo tygodnik naruszył jego dobre imię. Według ministra, artykuł ma charakter insynuacyjny i oparto go na zestawieniu plotek z faktami. Nowak zapewniał również, że nigdy nie ułatwiał ani nie pomagał w prowadzeniu biznesu, zdobywaniu zleceń lub kontraktów żadnej firmie. Co do zegarków, które w artykule tak ekscytują autorów i mają być ilustracją moich niejasnych powiązań, chcę oświadczyć, że oddam je tygodnikowi "Wprost" po cenach, które zadeklarował w artykule, poza prezentem - pamiątką od żony i rodziców (to tego zegarka Nowak miał nie ujawnić w oświadczeniu majątkowym), a całkowity dochód z tej transakcji przeznaczę na wsparcie fundacji opiekujących się ofiarami wypadków drogowych - ogłosił w oficjalnym piśmie.
Sprawę skomentował w zeszłym tygodniu premier Donald Tusk, który zapewnił, że CBA pilnie zbada ewentualne relacje Nowaka z firmami zarabiającymi na państwowych kontraktach. Jak dodał, CBA wszczęło w tej sprawie standardową procedurę tzw. badania przedkontrolnego.
(edbie)