Były szef policji Zbigniew Maj ma usłyszeć zarzuty dot. nieuprawnionego przekazywania informacji w czasach, gdy pełnił funkcję komendanta głównego policji - ujawnione przez dziennikarzy RMF FM informacje potwierdziła Prokuratura Krajowa. Jako pierwsi podaliśmy, że wczesnym rankiem do domu Maja weszli agenci CBA. Po przeszukaniu inspektor ma być przewieziony na przesłuchanie i usłyszeć zarzuty. W ramach tego samego śledztwa agenci CBA zatrzymali również dwóch byłych szefów delegatur Biura z Poznania i Łodzi. Także w ich przypadku chodzi o nieuprawnione przekazywanie informacji.
Według ustaleń reporterów RMF FM, agenci CBA pojawili się w domu Zbigniewa Maja w Kaliszu tuż po godzinie 06:00. Najpierw przez kilka godzin trwało tam przeszukanie, a po jego zakończeniu były szef policji został przewieziony do Rzeszowa na przesłuchanie i tam również ma mieć postawione zarzuty.
Jak ustalili nasi dziennikarze, Maj będzie podejrzany o przekazywanie dziennikarzom informacji dot. działań podległej mu formacji w czasach, gdy stał na czele policji.
Poza tym - jak dowiedzieli się reporterzy RMF FM - śledczy planują postawienie mu zarzutów dotyczących innej sprawy.
Wiadomo, że nie chodzi o korupcję ani współpracę z grupami przestępczymi.
Śledztwo w tej sprawie, prowadzone przez podkarpacki wydział Prokuratury Krajowej, trwało ponad dwa lata.
Jak dowiedzieliśmy się, prokuratura w Rzeszowie na razie nie planuje wniosku o tymczasowy areszt dla zatrzymanego. Decyzja jakie inne środki mogą zostać zastosowane zapadnie dopiero po przesłuchaniu. Majowi może grozić maksymalnie do 3 lat więzienia.
W tym samym śledztwie zatrzymano dwóch byłych szefów delegatur CBA z Poznania i Łodzi. Również w ich mieszkaniach w okolicach Katowic i Kielc przeprowadzono przeszukania.
Według prokuratury, Zbigniew Maj podżegał ich do ujawnienia mu informacji ze śledztw, w których mógł się przewijać - a oni takie informacje mu przekazywali.
Przypomnijmy: dwa lata temu sprawdzano oświadczenia majątkowe byłego szefa policji, żadnych nieprawidłowości nie znaleziono; próbowano również połączyć go ze śledztwem ws. nieprawidłowości w działaniu jednego z kaliskich stowarzyszeń.
To działanie polityczne, próba zniszczenia mojego męża - tak zatrzymanie byłego szefa policji komentuje w RMF FM w specjalnym oświadczeniu jego żona Beata Maj.
Jak się okazuje, były komendant główny miał w planach zaangażowanie się w politykę.
Mój mąż jest kaliszaninem. Wczoraj podjął decyzję o starcie w wyborach prezydenckich (w tym mieście), wczoraj zostało założone stowarzyszenie, które będzie rekomendowało go do wyborów. Dzisiaj mamy do czynienia z atakiem politycznym przy wykorzystaniu CBA - stwierdziła Beata Maj w rozmowie z Markiem Balawajdrem.
W mojej ocenie nie jest to przypadek, ponieważ podobnie jak dwa lata temu, tak i teraz, inspiracje do prześladowania mojego męża pochodzą z Kalisza - zaznaczyła.
W całej sytuacji - gdy mowa jest o przestępstwie urzędniczym - pytania budzić może przyjęty przez prokuraturę i CBA styl działania. W przypadku tego rodzaju przestępstw wzywa się osoby, którym mają być postawione zarzuty - a nie prowadzi się akcję od 06:00 rano, wchodząc do domu z odbezpieczoną bronią.
Według naszych informacji, agenci CBA, którzy weszli do domu Zbigniewa Maja, działali w bardzo zdecydowany sposób.
Stanowisko komendanta głównego policji Zbigniew Maj objął w grudniu 2015 roku, dwa miesiące później z niego zrezygnował. Na zwołanej wówczas konferencji prasowej mówił, że złożył rezygnację, by nie obciążać całej formacji, a jako powód podał przygotowywaną wobec niego prowokację byłych funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych.
Minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński mówił z kolei wówczas o "poważnych zarzutach" pod adresem Maja. To, co teraz się dzieje, nie ma jednak z tymi zapowiedziami nic wspólnego.
Nie miałem bladego pojęcia. Dowiedziałem się w państwa radiu. O takich rzeczach wiedzą stosowne służby, a nie politycy - stwierdził Michał Dworczyk.
O komentarz w tej sprawie dziennikarze poprosili dzisiaj również rzeczniczkę Prawa i Sprawiedliwości Beatę Mazurek.
Wszyscy są równi wobec prawa. Jeżeli padają jakiekolwiek zarzuty, jeżeli padają podejrzenia, to uszanujmy to, że jednak wymiar sprawiedliwości działa, że jest sprawny - odparła.
Nie dajmy się zwieść propagandzie opozycji, że są to działania polityczne, bo teraz przez cały okres do końca naszej kadencji będziemy słyszeć, że wszyscy, którym z prawem było nie po drodze i zostaną doprowadzeni do prokuratury celem postawienia zarzutów, będą przedstawiani jako ofiary ataków politycznych. To nie jest prawda - zaznaczyła również rzeczniczka PiS.
U nas świętych krów nie ma - podsumowała.
(e)