Przed Sądem Okręgowym w Koszalinie ruszył proces byłego wójta gminy Ostrowice Wacława M. i byłej skarbniczki Krystyny K. "Moim zamiarem nie było doprowadzenie do upadku gminy. Można było nie robić nic, mówić ludziom, że na nic nie ma pieniędzy lub szukać rozwiązań, spróbować pozyskać dochody i ściągnąć inwestorów" – mówił przed sądem oskarżony były wójt.
Prokuratura Okręgowa w Koszalinie oskarżyła Wacława M. i Krystynę K. o nadużycia i przekroczenia uprawnień, a także o nierzetelne prowadzenie ksiąg rachunkowych, a w konsekwencji o doprowadzenie do powstania zadłużenia gminy, skutkującego stałą utratą jej płynności finansowej, utratą realnej możliwości spłaty zobowiązań i realizacji zadań własnych. Spowodowało to szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, w kwocie co najmniej 38,5 mln złotych.
Wacław M. i Krystyna K. stawili się w sądzie. W ich procesie oskarżycielem posiłkowym jest pokrzywdzona gmina Ostrowice, której pełnomocnik był na sali sądowej.
Oskarżony Wacław M. powiedział na rozprawie, że nie przyznaje się do winy. Złożył obszerne wyjaśnienia.
Dochody gminy cały czas były słabe, kondycja finansowa była słaba. (...) Mieliśmy założenia naprawy tej sytuacji gminy. Naszym zamiarem nie było doprowadzenie do jej upadku - mówił Wacław M., który obowiązki wójta w gminie Ostrowice pełnił nieprzerwanie od 1998 r.
Oskarżony powiedział, że gdy został wójtem, dla rolników była słaba koniunktura, więc z rolnictwa gmina dochodów nie miała. Panowało duże bezrobocie, w gminie brakowało infrastruktury technicznej, nie było oczyszczalni ścieków ani kanalizacji.
Miałem dwie możliwości - nic nie robić i mówić ludziom, że nie ma na to pieniędzy lub szukać rozwiązań, pozyskania innych dochodów, ściągać inwestorów - mówił Wacław M.
Podkreślił, że przystąpił do przygotowania studium przestrzennego zagospodarowania, w którym ujął "inwestycje oczekiwane przez mieszkańców gminy Ostrowice". Dodał, że przez wzgląd na to, iż teren gminy włączony jest w obszar Natura 2000, potrzebne były dodatkowe uzgodnienia, a to wiązało się z dodatkowymi nakładami finansowymi i z reżimem terminowym. Dokumenty trzeba było tworzyć od nowa - mówił.
Zaznaczył, że gmina inwestycje wodociągowo-kanalizacyjne rozpoczęła, gdy Polska nie była jeszcze w Unii Europejskiej, licząc na uzyskanie funduszy przedakcesyjnych. Wypłata pieniędzy się opóźniała i wówczas gmina pierwszy raz sięgnęła po pieniądze z instytucji pozabankowych.
Gmina ze względu na wysoki wskaźnik zadłużenia nie mogła uzyskać kredytu w bankach. Jak wyjaśniał oskarżony "RIO podjęła uchwałę o tym, że w sytuacji, gdy nie ma innych źródeł finansowania, gmina może korzystać ze źródeł pozabankowych".
Oskarżony przyznał, że te zobowiązania "nie były księgowane jako dług publiczny, nie wymagały tego przepisy". Dodał, że umowy z parabankami zawierane były na krótki okres. Potem trzeba było aneksować te umowy, bo nie było środków na ich spłatę. Stąd tak duża liczba zawartych umów. W rzeczywistości kilkanaście umów może dotyczyć jednego pierwotnego zobowiązania.
Dodał, że "w biednej gminie nie ma prostych rozwiązań". Zapewnił, że jego działania nie wynikały z celowości, by stosować kreatywną księgowość, lecz ze stosowania się do instrukcji ministra finansów". Podkreślił, że zgodnie z obowiązującymi przepisami kredyty i pożyczki na realizacje inwestycji z udziałem funduszy unijnych "nie zaliczały się do długu publicznego i tym sposobem udawało się zachować dobre wskaźniki". Wacław M. zaznaczył, że "organ nadzoru miał tego świadomość".
Oskarżony przyznał, że gmina miała wiele kontroli RIO. Do wszystkich uchybień pisaliśmy wyjaśnienia, pisaliśmy, co zamierzamy zrobić, by wywiązać się z zaleceń i organ to akceptował. Poinformował, że dopiero po 2014 r. opinie RIO dotyczące budżetu były negatywne.
Wacław M. mówił, że próbował zmniejszać zadłużenie gminy. Chciał zlikwidować jedną ze szkół, ale "nie uzyskałem zgody kuratora", w gminie nie mogły stanąć wiatraki ze względu na obszar chroniony. Uważam, że obszar Natura 2000 został określony bez należytej staranności. Zrobiliśmy opracowanie, z którego wynikało, że w części obszaru gminy nie ma kolizji, nie ma gatunków chronionych. Przestawiliśmy go różnym instytucjom, bez skutku - dodał Wacław M.
Leasing operacyjny zwrotny zastosowany przy sprzedaży urządzeń wodno-kanalizacyjnych, według byłego wójta "nie był umową zawartą na niekorzyść gminy", jak to uznała NIK.
W środę wyjaśnienia składała również była skarbnik gminy Ostrowice Krystyna K. Nie przyznała się do winy. Podtrzymała składane przed prokuratorem zeznania. Mówiła, że zła sytuacja finansowa gminy spowodowana była w dużej mierze likwidacją państwowych gospodarstw rolnych. Do gminy nie wpływały podatki - mówiła Krystyna K. Na tę złą sytuację, jej zdaniem, wpłynęło nieprzyznanie gminie dotacji przez NFOŚiGW i opóźnienia związane ze zwrotem podatku VAT.
Obojgu oskarżonym za przestępstwa, które mieli popełnić od września 2008 r. do 25 października 2016 r., działając wspólnie i w porozumieniu, grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Zarządzana przez nich do niedawna gmina, zgodnie ze specustawą obowiązującą od 26 lipca, rozporządzeniem Rady Ministrów zostanie zniesiona 1 stycznia 2019 r., a jej obszar włączony do gmin: Drawsko Pomorskie i Złocieniec. To pierwszy taki przypadek w Polsce.
Przestępstwa, o które prokuratura oskarża Wacława M., miały polegać m.in. na samodzielnym zaciąganiu zobowiązań finansowych z przekroczeniem limitów określonych przez uchwały Rady Gminy Ostrowice na sfinansowanie przejściowego oraz planowanego deficytu budżetowego, na samodzielnym zaciąganiu zobowiązań bez upoważnienia rady gminy, na zawieraniu w ramach restrukturyzacji zadłużenia gminy niekorzystnych aneksów do umów już zawartych oraz nowych umów z instytucjami pozabankowymi.
Jak wynika z treści aktu oskarżenia, śledczy doliczyli się 69 umów pożyczek, 14 umów o restrukturyzację zadłużenia i 19 aneksów do tych umów.
Wacław M. miał również zawierać niekorzystne dla gminy umowy sprzedaży budowli i urządzeń oczyszczalni ścieków, a także urządzeń wodociągowych i kanalizacyjnych.
Krystyna K. miała te umowy kontrasygnować, a także m.in. zaniechać egzekwowania od dłużników zobowiązań wymagalnych i nierzetelnie prowadzić księgi rachunkowe.
Zadłużenie liczącej około 2,5 tys. mieszkańców gminy Ostrowice z końcem 2017 r. sięgało ponad 47 mln zł, co stanowiło 437 proc. jej dochodów, i rosło lawinowo.
oprac.