Ustawa o zawodzie psychoterapeuty i samorządzie zawodowym autorstwa posłów Koalicji Obywatelskiej spotkała się z krytyką części środowiska psychoterapeutycznego. Jednym z głównym zarzutów jest to, że jeśli ustawa wejdzie w życie, specjalistą będzie mógł zostać niemal każdy magister-humanista, np. archeolog, filozof, albo dziennikarz.
Posłowie Koalicji Obywatelskiej w 11 lutego złożyli projekt ustawy o zawodzie psychoterapeuty i samorządzie zawodowym. 13 marca zakończyły się konsultacje społeczne, po których odbędą się analizy opinii i sugestii, a następnie ustawa trafi do sejmowych komisji: zdrowia oraz polityki społecznej i rodziny.
Projekt jest pierwszym w historii, który reguluje zawód psychoterapeuty i zakłada uznanie go za zawód zaufania publicznego, co wiąże się z ochroną tajemnicy zawodowej oraz wprowadzeniem odpowiedzialności dyscyplinarnej za nieetyczną działalność.
Psychoterapeutą mogłaby zostać osoba z tytułem magistra w dziedzinach takich jak nauki humanistyczne, społeczne, medyczne, a nawet artystyczne, czy teologiczne. Jednak po ukończeniu 5 lat studiów magisterskich dodatkowo każdy chętny musiałby ukończyć 4-letnie szkolenie psychoterapeutyczne. Ponadto szkolenie obejmuje m.in. 360 godzin stażu klinicznego oraz zajęcia z psychologii i medycyny, dostosowane do wcześniejszego wykształcenia kandydata.
Ustawa zakłada również utworzenie Krajowej Izby Psychoterapeutów oraz regionalnych izb, które miałyby nadzorować zawód, prowadzić rejestr psychoterapeutów i dbać o standardy etyczne.
Jednak część środowiska psychoterapeutów, w tym Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej, a także Porozumienie Rezydentów, zwraca uwagę, że projekt nie zabezpiecza praw pacjentów, a także jest niezgodny z Konstytucją. "Przez to, że pozostawia samorządowi zawodowemu w zasadzie wszelkie kwestie dotyczące standardów dopuszczenia do zawodu i pieczy nad jego wykonaniem. Projekt narusza zasadę jednolitości regulacji prawnej danej materii ustawowej (zasada techniki prawodawczej) oraz zasadę swobody działalności gospodarczej (zasada konstytucyjna)" - czytamy w oświadczeniu Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej.
"Nie identyfikuje przy tym interesu publicznego, który miałby uzasadniać regulację psychoterapii poprzez taką, a nie inną formę (przy - wbrew twierdzeniom projektodawców - istnieniu już innych regulacji prawnych). Nie istnieje w końcu jeden zawód "psychoterapeuty" - wyjaśniają.
Ponadto środowisko krytykuje projekt za to, że obniża standardy związane z bazowym wykształceniem psychoterapeutów.
Nie wyobrażam sobie, jak archeolog, czy malarz pójdzie na 4 lata psychoterapii i będzie później przyjmował pacjentów. Brak takiej osobie będzie tego wykształcenia bazowego - mówi w rozmowie z RMF FM Agnieszka Tousty-Ingielewicz, przewodnicząca zarządu Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczo-Behawioralnej.
Przez wiele lat te standardy w zakresie świadczeń NFZ z zakresu opieki psychiatrycznej i psychoterapeutycznej regulowało Rozporządzenie Ministra Zdrowia z 6 listopada 2013 r., czyli tzw. rozporządzenie koszykowe. Określa ono, kto może prowadzić psychoterapię w publicznej służbie zdrowia. Są to psycholodzy kliniczni, osoby, które ukończyły szkolenie psychoterapeutyczne uznane przez określone towarzystwa (np. Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej oraz Polskie Towarzystwo Psychologiczne) i posiadają odpowiedni certyfikat, a także lekarze psychiatrzy lub osoby w trakcie specjalizacji z psychiatrii. Wymagane jest także doświadczenie kliniczne i superwizja.
Autorzy projektu podkreślają jednak, że to pierwsza ustawa, która będzie regulowała zawód psychoterapeuty. Bardzo potrzebne jest uregulowanie tego zawodu, tak aby osoby, które korzystają z psychoterapii, czuły się bezpiecznie. W tej ustawie najważniejszą rzeczą jest wpisanie zawodu psychoterapeuty jako zawodu zaufania publicznego, ustalenie kwestii kształcenia, liczby godzin, które trzeba wykonać w pracy zawodowej, na stażu, również w szpitalach klinicznych - mówi RMF FM Marta Golbik, współautorka ustawy i posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Ustawa nie tylko reguluje zawód psychoterapeuty w sektorze państwowym, ale także prywatnym. Ustawodawcy podkreślają, że chcą zakończyć patologie systemu, w których psychoterapeutami zostawali ludzie bez żadnego wykształcenia, ale z ukończonymi kursami online.
Tworzymy samorząd zawodowy, który będzie odpowiadał za bezpieczeństwo pacjentów. W sytuacji, w której dziś osoba, która korzysta z psychoterapii, doznaje jakiejś krzywdy ze strony psychoterapeutów. Zazwyczaj są to osoby, które skończyły półroczny kurs online. Ten samorząd jest po to, aby taka osoba, która potrzebuje psychoterapii, wiedziała do kogo się skierować - wyjaśnia Marta Golbik.
Posłanka nie zgadza się z zarzutem, że osoby, które ukończyły studia magisterskie na kierunkach humanistycznych, nie nadają się do pracy w zawodzie psychoterapeuty. Psychoterapeuta musi mieć skończony 4-letni kurs, a więc mówimy o bardzo długim okresie nauki. W ustawie zawarliśmy to, że to wykształcenie bazowe powinno być humanistyczno-społeczne, czyli powinno mieć podwaliny bliżej człowieka, a nie bliżej inżynierii i matematyki. Nie da się w taki sposób uregulować tego zawodu, żeby każdy był zadowolony. Tutaj skupiliśmy się przede wszystkim na ochronie pacjenta - mówi posłanka.
Jeśli zawęzimy dostęp do tego zawodu, np. poprzez wpisanie w ustawie, że tylko lekarz, albo psycholog mogą wykonywać zawód psychoterapeuty, to doprowadzimy do sytuacji, w której oczekiwanie na skorzystanie z psychoterapii będzie bardzo długie, a koszt będzie trzykrotnie wyższy, niż teraz. Jako ustawodawcy nie możemy dopuścić do żadnej skrajności - wyjaśnia posłanka Marta Golbik.