Krakowska Prokuratura Apelacyjna nie wyklucza poszerzenia zarzutów dla Brunona K. o nielegalny handel bronią - ustalił reporter RMF FM Maciej Grzyb. Podczas przeszukania u 45-latka z Krakowa, podejrzanego o przygotowywanie ataku terrorystycznego na Sejm, funkcjonariusze ABW znaleźli amunicję, pistolety i materiały wybuchowe.
Zarzut nielegalnego handlu bronią usłyszeli już wcześniej dwaj inni mężczyźni, zatrzymani w związku z planowanym zamachem.
Brunon K. to 45-letni pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Został zatrzymany 9 listopada - postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP, m.in. na prezydenta, premiera i ministrów. Grozi za to do 5 lat więzienia. Mężczyzna przebywa w tej chwili w areszcie.
Obrońcą Brunona K. jest mec. Wojciech Świątkowski, który bronił Sylwestra A., pseudonim Gumiś, skazanego w 1996 roku na 5,5 roku więzienia za skonstruowanie i podłożenie we wrześniu 1994 roku czterech ładunków wybuchowych w centrum Krakowa i żądanie okupu od władz miasta.
Przygotowując się do zamachu, K. zgromadził spory arsenał. Poszukiwał też współpracowników. Wchodził w porozumienie z innymi osobami, próbował zorganizować grupę zbrojną, werbował osoby, które miały mu pomóc w zrealizowaniu zakładanego planu działań, wyznaczał tym osobom poszczególne zadania, rozpracował okolice budynku Sejmu, ten budynek był celem ataku - informował na konferencji prasowej prokurator Mariusz Krasoń.
Wiadomo również, że planując zamach Brunon K. przeprowadzał między innymi próbne detonacje.
Początkowo mężczyzna skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień, ale w trakcie posiedzenia przed sądem stwierdził, że częściowo przyznaje się do winy i złożył szczątkowe wyjaśnienia. Przyznał się jedynie do szkolenia innych osób i próbnych eksplozji. Stwierdził też, że przygotowywał zamach z inspiracji innych osób.
Jak poinformowali śledczy, tłem planowanej akcji były motywy o charakterze nacjonalistycznym, ksenofobicznym i antysemickim. Terrorysta zeznał, że chciał dokonać zamachu, ponieważ politycy z rządu nie są "prawdziwymi Polakami".