Brak karmy, ciepłych legowisk dla zwierząt, a także osób, które chciałyby adoptować czworonogi. To podstawowe problemy wielu polskich schronisk, do których codziennie trafiają bezdomne psy i koty. Na RMF24.pl i w RMF FM sprawdzamy dziś, czego najbardziej potrzebują te placówki i jak można im pomóc.

Tylko ostatniej nocy do gdyńskiego schroniska "Ciapkowo" trafiło pięć psów. Od wczoraj przybyło tam łącznie 15 zwierzaków, a na adopcję czeka w sumie aż 186 kotów i 284 psy. To zwierzęta, które przeszły kwarantannę i są gotowe, by trafić do nowego domu. Niestety wiele czworonogów nigdy go nie znajdzie. To, czego teraz najbardziej im potrzeba to karma. Każdy, kto chce pomóc, może przynieść pożywienie do schroniska na ulicę Małokacką 3A w Gdyni.

Pomoc jest zawsze potrzebna. Są psiaki starsze, których już nikt nie chce, które od lat u nas siedzą. W tej chwili bardzo potrzebujemy karmy. W okresie zimowym psy potrzebują więcej energii. Muszą tej karmy więcej spożyć, aby było im ciepło. Mile widziane są ciepłe legowiska czy koce - mówi Katarzyna Kownacka, kierownik gdyńskiego "Ciapkowa".

Każdy kto, chce pomóc, może dostarczyć potrzebne schronisku rzeczy przez całą dobę. Można po prostu wszystko zapakować, przyjechać do nas. Schronisko jest czynne w tygodniu do 17, w tym biuro adopcyjne. W soboty i w niedzielę do 16. Ale tak naprawdę stróż jest całą dobę. Jeśli nie zdążymy w tych godzinach, kiedy jest biuro adopcyjne czynne, można zadzwonić do furtki, stróż jest zawsze i on też takie dary chętnie przyjmie - zapewnia kierownik schroniska.

Poznański sposób na właścicieli porzucających psy

W Poznaniu problem porzucanych zwierząt nie jest tak duży jak gdzie indziej. W styczniu do tamtejszego schroniska trafiło 90 psów, czyli mniej niż do innych placówek. Poznań ma swoją receptę na właścicieli porzucających psy.

Obowiązek chipowania czworonogów sprawia, że właściciel nie może po prostu porzucić psa. Odczyt wszczepionego chipa pozwala szybko ustalić, do kogo należy zwierzak i do kogo trzeba wysłać list z informacją, że pies jest do odbioru w schronisku.

Dzięki niedawnej zmianie w prawie, jeśli w ciągu dwóch tygodni człowiek nie zgłosi się po swoje zwierzę, sprawa trafia na policję. Kierownictwo schroniska nie ma złudzeń, że to właśnie jeden z głównych powodów, iż po świętach czy przed wakacjami do schroniska trafia mniej psów i kotów.

W Krakowie brakuje pieniędzy na utrzymanie zwierząt

W krakowskim schronisku przebywa obecnie 460 psów i 60 kotów. Miesięcznie trafia tam ponad 150 zwierząt. Schronisko jest przepełnione ale - jak zapewnia jego kierownictwo - żaden bezdomny pies lub kot nie zostanie bez dachu nad głową. Dramatycznie źle jest natomiast z pomocą dla tych osób, których nie stać już na utrzymanie w domu swoich czworonożnych przyjaciół.

Dzisiaj karmy nie ma niestety dla kotów, dopiero będziemy mieli w przyszłym miesiącu, a dla psów postaramy się zrobić jakąś zbiórkę, żeby szybciutko tutaj karma była - mówi Barbara Grzywacz z krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Dodaje, że co miesiąc do schroniska po karmę dla psów i kotów zgłasza się nawet 250 osób. To najczęściej ludzie starsi - emeryci, którym z powodu trudniej sytuacji finansowej brakuje pieniędzy na karmę.

Przepełnione schronisko dla zwierząt w Lublinie

Lubelskie schronisko dla zwierząt przy ulicy Metalurgicznej 5 ma 200 miejsc dla bezdomnych psów, ale już teraz mieszka w nim 315 czworonogów. W placówce brakuje przede wszystkim koców i kołder, z których można zrobić ciepłe legowiska.

Ze starych kołder robimy posłania dla psów, koce są nam potrzebne do docieplania boksów z zewnątrz. Ciągle jest ich mało, szybko się zużywają i brudzą - mówi Bartłomiej Gorzkowski ze schroniska w Lublinie. Z karmą jakoś sobie radzimy. Dużą pomocą są wolontariusze i szkoły, które organizują zbiórki i przywożą nam na bieżąco. Tu naprawdę sobie radzimy. Do opieki nad zwierzętami angażują się studenci weterynarii Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie oraz już praktykujący weterynarze. Tu również nie możemy narzekać - dodaje Gorzkowski.

Lubelskie schronisko jako jedyne w Polsce posiada również egzotarium dla zwierząt podrzuconych lub odebranych właścicielom. W tej chwili jest w nim ponad 100 węży, w tym także tych bardzo jadowitych, skorpiony i wszelkiego rodzaju jaszczurki. W przypadku tych zwierząt szczególnie potrzebna jest specjalistyczna opieka.

Jeśli ktoś jest miłośnikiem zwierząt, chce pomóc niech zadzwoni, przyjedzie - zawsze znajdziemy jakąś wspólną formułę pomocy satysfakcjonującą obydwie strony. Wszyscy będą przywitani z otwartymi ramionami - mówi Bartłomiej Gorzkowski.

W styczniu do schroniska w Katowicach trafiła rekordowa liczba psów

Ponad 130 psów trafiło tylko w styczniu do schroniska dla zwierząt w Katowicach. To o 30-40 więcej niż w poprzednich miesiącach. Każdy, kto chciałby przygarnąć psiaka, może zgłosić się przy ulicy Milowickiej 1B.

Zwierzęta zaczęły do mnie masowo trafiać około 10 stycznia. Co jest zadziwiające to to, że bardzo dużo jest wśród nich szczeniąt - mówi reporterce RMF FM Aleksandra Molnar, kierowniczka katowickiego schroniska. Ludzie najczęściej tłumaczą, że znaleźli psy na śmietniku albo, że ktoś im je podrzucił. Trudno mi w to tak do końca uwierzyć. Myślę, że część tych osób nie dopilnowała własnej suczki - dodaje Molnar.

Zdarza się również dość często, że ludzie oddają zwierzę, bo wyjeżdżają do pracy za granicę. Niestety takie osoby zwykle przychodzą w ostatniej chwili i mówią: "wyjeżdżam jutro" - ubolewa kierowniczka i apeluje, by zgłaszać się wcześniej. Pracownicy schroniska pomagają znaleźć psu lub kotu nowy dom, a zwierzę ma szansę uniknąć traumy, jaką przeżywa w schronisku.

Katowickie schronisko na szczęście nie jest przepełnione. Około 80-90 proc. zwierząt znajduje nowego właściciela. Przy naszym schronisku działa fundacja, która wspomaga nas w zakresie adopcji zwierząt. Od 3-4 lat liczba tych adopcji ciągle rośnie. Chciałabym, żeby tak było zawsze - mówi Molnar. Przyjść i przygarnąć psa lub kota można zawsze, ale organizowane są też dni otwarte. Najbliższy zaplanowano na 17 lutego - z okazji Dnia Kota.

W schronisku w Łodzi mieszka 650 psów i 100 kotów

Karma, kojce, budy, materace, miski na wodę i karma - to wszystko ciągle jest potrzebne łódzkiemu schronisku dla zwierząt. Pieniądze, które schronisko dostaje od miasta, wystarczają tylko na podstawowe potrzeby. Kłopot zaczyna się, gdy opiekunowie chcą nawet minimalnie polepszyć warunki życia zwierząt.

Jesteśmy zainteresowani kojcami, kontenerkami, takimi rzeczami, które są trwałym wyposażeniem, a tego ciągle brakuje - przyznaje dyrektor placówki Grzegorz Kaczmarek. Na szczęście mamy kilka osób, które na stałe nam pomagają. Liczymy też, że dostaniemy wsparcie, gdy łodzianie będą robić wiosenne porządki i być może wtedy uznają, że warto przekazać nam koce czy naczynia, które my jeszcze wykorzystamy - dodaje w rozmowie z reporterką RMF FM.

W tej chwili w łódzkim schronisku przy ulicy Marmurowej 4 jest około 650 psów i niespełna 100 kotów. Gdy placówka powstawała, miała przygarniać tylko do 100 zwierząt.

Schronisko najbardziej potrzebuje: koców, kołder, poduszek, ręczników, starych ubrań wykonanych z miękkich materiałów, karmy dla psów i kotów, smyczy, obroży, kagańców, misek, garnków, bud i kojców, a także klatek i koszy.

By pomóc łódzkiemu schronisku można wpłacić pieniądze na konta: 12 1560 0013 2025 0003 5161 0001 (jednorazowe darowizny), 68 1560 0013 2030 6380 6000 0007 (darowizny z przeznaczeniem na karmę i leczenie zwierząt), 41 1560 0013 2030 6380 6000 0008 (darowizny na wyposażenie, czyli kojce, budy, koce, materace dla zwierząt), 14 1560 0013 2030 6380 6000 0009 (darowizny na adopcje wirtualne, czyli pieniądze, które idą na wyżywienie i leczenie konkretnego zwierzaka, wybranego przez darczyńcę).

Wrocławskie schronisko szuka chętnych do prowadzenia pogotowia opiekuńczego

W ubiegłym roku do wrocławskiego schroniska dla bezdomnych zwierząt trafiło 2222 psów i 1376 kotów. Tylko w tym roku schronienie znalazło tam blisko 200 psów i ponad setka kotów. Każde ze zwierząt czeka na właściciela.

Schronisko szuka też osób, które chciałyby zająć się tymi zwierzętami, które z różnych powodów (np. chorób) nie powinny czekać tam na nowego właściciela. To osoby, które chciałyby prowadzić punkt na zasadzie pogotowia opiekuńczego dla zwierząt, do czasu kiedy nie znajdzie się dla nich nowy dom - wyjaśnia Mateusz Czmiel z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. Poza tym potrzebne są w schronisku: gazety, koce, karma dla psów i kotów.

W Warszawie zajętych jest 1900 miejsc

Z podobnymi problemami boryka się warszawskie schronisko Na Paluchu. Od początku tego roku trafiło tam 300 psów i 30 kotów. To efekt trwających ferii oraz świąt Bożego Narodzenia i chybionych prezentów pod choinkę.

Na szczęście Na Paluchu nie ma problemu przepełnienia. Na ponad 2 tys. miejsc - zajętych jest 1900. Dyrekcja schroniska prosi przede wszystkim o ciepłe koce i dietetyczną karmę.

Znacznie gorzej jest pod Warszawą. Między innymi w Józefowie. Schronisko jest przepełnione, a jego władze nie mają pieniędzy na bieżące rachunki.