Niemal pół tysiąca razy interweniowali medycy podczas inscenizacji bitwy pod Grunwaldem. Ręce pełne pracy mieli też policjanci, którzy szukali zgubionych dzieci i pomagali już po imprezie rozładować korki.

Medycy mieli dużo pracy głównie przez 40-stopniowy upał. Udary słoneczne, poparzenia, omdlenia - to wszystko powodowało, że co chwila słychać było jadące na sygnale karetki. Słońce doskwierało rycerzom i widzom, ale na szczęście większości osób udało się udzielić pomocy na miejscu - w punktach pomocy medycznej lub w specjalnie zbudowanym szpitalu.

Ponadto sporo osób pogubiło swoje dzieci. Było co najmniej kilkanaście przypadków, gdy dziecko dłuższy czas musiało spędzić w towarzystwie policjantów. Sporo dzieci tu się trafiło, ale na szczęście rodzice się znaleźli - usłyszał reporter RMF FM w punkcie, do którego trafiały zagubione maluchy.

Bardzo dużo pracy już po bitwie mieli policjanci z drogówki. Wyjazd z pól grunwaldzkich zajmował wczoraj wieczorem kilka godzin. Według funkcjonariuszy, dziś jazda w tym rejonie też będzie mniej płynna niż zazwyczaj. Wszystko dlatego, że kilka tysięcy turystów zostało na polach Grunwaldu i dopiero teraz będzie wracać do domów. Jednak te utrudnienia powinny być o wiele mniej dotkliwe.