"Polskę stać na to, aby zorganizować w najbliższych dziesięcioleciach tak wielką imprezę" - powiedział na antenie Polsat News minister sportu Kamil Bortniczuk. Nie wykluczył on, że Polska będzie starać się o status organizatora zimowych igrzysk olimpijskich w 2034 roku.
Szef ministerstwa sportu kwestię starań o organizację w Polsce igrzysk olimpijskich powiązał z tegorocznymi Igrzyskami Europejskimi Kraków-Małopolska. Odbędą się one w dniach 21 czerwca - 2 lipca.
To największa multidyscyplinarna impreza w historii Polski i największa na świecie w 2023 roku. Jeśli okaże się sukcesem organizacyjnym, to będziemy intensyfikować nasze rozmowy ze Słowakami, aby wspólnie postarać się o to, żeby w Polsce odbyły się igrzyska olimpijskie - zapowiedział Bortniczuk.
Jak powiedział RMF FM pod koniec stycznia wiceminister sportu i turystyki Andrzej Gut-Mostowy, "na pewno scenariusz i plan zorganizowania igrzysk zimowych 2034 polsko-słowackich jest jak najbardziej brany pod uwagę i zapewne najbliższe tygodnie, miesiące pokażą dalsze już konkrety". W drugiej połowie stycznia w tej sprawie odbyły się robocze spotkania.
Wiceminister Gut-Mostowy podkreślił, że "igrzyska zimowe jeszcze kilka miesięcy temu nie były planowane".
Gut-Mostowy stwierdził pod koniec stycznia, że woli nie wypowiadać się w kwestii ewentualnej listy miast, w których mogłyby się odbyć igrzyska, a także innych szczegółów. Na tę chwilę nie mogę o tym na ten temat rozmawiać - mówi.
Na pewno Zakopane byłoby jednym z głównych miast areny. Chcę przypomnieć, że w Zakopanem mamy Centralny Ośrodek Sportu, który w ostatnich latach został niesamowicie doinwestowany - mówił kilkanaście dni temu.
Czy igrzyska odbędą się w kilku czy kilkunastu polskich miastach? Nie wynika to z mojej braku woli odpowiedzi na te pytania, ale po prostu na tę chwilę pracujemy, pracujemy, jeszcze temat, temat jest cały czas w uzgodnieniach i myślę, że wierzę, że na tę chwilę nie mogę podać więcej szczegółów - powiedział pod koniec stycznia wiceminister.
Kamil Bortniczuk w trakcie rozmowy w Polsat News odniósł się też do kwestii meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw Europy z Albanią 27 marca. Spotkanie miało się odbyć na PGE Narodowym w Warszawie, ale ze względu na problemy konstrukcyjne obiektu może zostać przeniesione.
W mojej ocenie, w świetle informacji, które posiadam, to jest bardzo mało prawdopodobne (aby mecz rozegrano na PGE Narodowy - red.). Najważniejsze jest bezpieczeństwo. Na dzisiaj ocena jest taka, że stadion jest raczej bezpieczny, ale specjaliści z Niemiec uznali, że dla pewności powinniśmy wykonać jeszcze trzy ekspertyzy, które potrwają kilka tygodni - poinformował Bortniczuk.
Jego zdaniem na rozegraniu spotkania w Warszawie może zależeć Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej czy spółce PL.2012+, operatorowi stadionu. Zaznaczył jednak, że nie ma obowiązku organizacji tego wydarzenia na tym obiekcie.
Na pewno nie jest to żaden priorytet i na pewno nie powinno być to wykorzystywane jako forma nacisku na specjalistów. Oni mają mieć tyle czasu, ile potrzebują, żeby wydać słuszną decyzję i być stuprocentowo pewnymi, że jest bezpiecznie - zaznaczył.
W trakcie rozmowy w Polsat News minister sportu powtórzył wyrażane wcześniej stanowisko ministrów sportu z około 30 krajów, którzy opowiadają się za wykluczeniem Rosjan i Białorusinów z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu w związku z trwającą od prawie roku wojną w Ukrainie. W styczniu Międzynarodowy Komitet Olimpijski zapowiedział, że będzie dążył do dopuszczenia sportowców z krajów-agresorów do tej imprezy, ale pod neutralną flagą.
Bortniczuk zaznaczył również, że jest jeszcze za wcześnie, aby grozić bojkotem igrzysk.
Bojkot jest najsilniejszą z kart, jakie posiadamy w talii. Jest zawsze bolesny dla sportowców, którzy często przez całą swoją karierę mają jedną lub dwie szanse na to, żeby zawalczyć na igrzyskach olimpijskich o medal. Jeżeli podejmowanie takich decyzji będzie konieczne, to nie wyobrażam sobie, abyśmy podejmowali je bez konsultacji ze sportowcami. Jeszcze jest czas na to, aby nieco "miększymi" narzędziami zmotywować MKOl do autorefleksji - ocenił.
Szef ministerstwa jest przekonany, że ta neutralność nie zostałaby zachowana i sportowcy i tak przemyciliby flagi na swoich strojach. Dlatego na piątkowym spotkaniu online z przedstawicielami 35 krajów zaproponował utworzenie reprezentacji uchodźców, w której mogliby znaleźć się sportowcy sprzeciwiający się reżimom Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenki.
Jak rozumiem, tę neutralną reprezentację miałby zgłaszać Rosyjski Komitet Olimpijski. Wtedy ci, którzy sprzeciwiają się Putinowi i Łukaszence, nie mieliby możliwości wystartowania w igrzyskach olimpijskich. Jeżeli ktoś jakkolwiek skrytykował działania Putina w odniesieniu do wojny na Ukrainie, to nie będzie miał najmniejszych szans znaleźć się w takiej reprezentacji - wyjaśnił Bortniczuk.