"Unia Europejska to nie Donald Tusk" - tak premier Beata Szydło odpowiedziała na pytanie włoskiego dziennika "La Repubblica" o relacje z UE po zatwierdzeniu Tuska na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej.
W opublikowanej rozmowie polska premier dodała, że "UE ma bardzo głębokie znaczenie dla Polski i nie może ograniczać się do tego nazwiska". Uczynimy wszystko, by umocnić zasady europejskie - zapewniła.
Odnosząc się do sporu wokół kandydatury Tuska na drugą kadencję przewodniczącego Rady Europejskiej premier Szydło wyjaśniła: Moje obiekcje nie są związane z panem Tuskiem, ale z faktem, że kraj, z którego pochodzi kandydat powinien udzielić mu swego poparcia, zwłaszcza, jeśli jest to tak ważne stanowisko.
Mówiąc o relacjach z Rosją Władimira Putina szefowa rządu przyznała, że wie, iż kraje południa UE, w tym Włochy, są bardziej tolerancyjne wobec Moskwy. Wiem to dobrze i dlatego rozmawiamy jasno z naszymi sojusznikami. Polska postanowiła prosić zawsze stanowczo, aby nie zdejmowano sankcji ekonomicznych wobec Rosji dopóty dopóki nie będą szanowane porozumienia z Mińska w sprawie Ukrainy - oświadczyła Szydło. My odczuwamy realne zagrożenie rosyjską agresją w naszym regionie - powiedziała.
Premier pytana o kwestię sprzeciwu wobec przyjmowania migrantów w ramach unijnego planu, odparła: Polska przyjmuje ponad milion uchodźców z Ukrainy. Ale my uważamy, że tak skonstruowana, jak teraz polityka migracyjna UE nie jest skuteczna. Musimy dostarczać na miejsce pomoc ludziom tam, gdzie jej potrzebują - powiedziała szefowa polskiego rządu.
Oceniając podpisaną w sobotę Deklarację Rzymską, wyznaczającą perspektywy dla Unii, premier oświadczyła, że "nie szanuje dogłębnie pragnień wszystkich, ale to dobra deklaracja, gdyż odzwierciedla fundamentalne interesy Unii i także Polski".
Szefowa rządu powtórzyła też sprzeciw Polski wobec koncepcji Unii dwóch prędkości, gdyż to jej zdaniem grozi rozpadem UE.
(mal)