"W tej chwili mamy taką sytuację, że właściwie każdy obywatel czy polityk może być inwigilowany, a nad tym nie ma żadnej praktycznie kontroli właściwych organów” – stwierdził w Polsat News prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś. „Trzeba tę sprawę wyjaśnić, abyśmy się czuli bezpieczniej i rzeczywiście były tu przestrzegane prawa człowieka" - podkreślił. Opowiedział się też za powołaniem sejmowej komisji śledczej ws. inwigilacji.
Dopytywany, kto może stracić na powołaniu komisji śledczej, Marian Banaś stwierdził w Polsat News, że "tu chodzi o interes obywateli i zwykłych ludzi". Musimy się czuć bezpieczniej i naprawdę, jeżeli mamy żyć w kraju demokratycznym i praworządności, to nad służbami specjalnymi musi być podjęta właściwa kontrola - wskazał. Zapewnił też, że stawiłby się na posiedzeniu takiej komisji. Jest to w interesie obywateli i państwa polskiego - stwierdził.
Na początku stycznia Paweł Kukiz powiedział PAP, że jego ugrupowanie ma gotowy wniosek w sprawie powołania komisji śledczej w sprawie podsłuchów w latach 2007-2021. Aby wnieść projekt uchwały o powołaniu komisji śledczej, należy zebrać podpisy co najmniej 46 posłów. W środę Kukiz powiedział, że projekt uchwały miałby objąć także lata 2005-2006, co skłoniło PSL do wsparcia. Deklaracje ws. poparcia złożyli także politycy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy i Konfederacji.
Mogę powiedzieć już dzisiaj, to jest informacja, a nie przypuszczenie, że pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej, która miałaby badać działania władzy, jeśli chodzi używanie podsłuchów w latach 2005-07, czyli tzw. pierwszy PiS i w czasach, gdy rządziła Platforma i PSL, i jeśli chodzi o kwestie Pegasusa, znajdą się podpisy nie tylko Platformy, ale także posła Kukiza i jego grupy, Lewicy, Polski 2050, Konfederacji i Polskiego Stronnictwa Ludowego - poinformował lider Platformy Obywatelskiej Donald Tusk. Dodał, że nie wie, jak zachowa się w tej sprawie PiS, który "wydaje się sparaliżowany strachem". Być może staną przed sytuacją, że w tej sprawie nie będą mieli większości - powiedział.
Przedstawiciele PiS zapowiedzieli, że nie poprą propozycji powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Według rzecznika rządu Piotra Müllera, komisja nie byłaby w stanie wyjaśnić jakichkolwiek wątpliwości. Sceptycyzm wobec tego pomysłu wyraził też w czwartek szef klubu PiS Ryszard Terlecki. Jego zdaniem, powołanie takiej komisji śledczej to "teatrzyk".
W Senacie od zeszłego tygodnia działa komisja nadzwyczajna (bez uprawnień śledczych), która także wyjaśnia przypadki nielegalnej inwigilacji z użyciem systemu Pegasus. Przed komisją wypowiadali się przedstawiciele kanadyjskiej firmy Citizen Lab, prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś, były szef NIK, senator Krzysztof Kwiatkowski i doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK Marek Bieńkowski. W środę komisja przesłuchała senatora Krzysztofa Brejzę (KO) oraz troje ekspertów z polskich uczelni.
Według ustaleń działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza był inwigilowany za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus. Do telefonu Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi. Wcześniej Citizen Lab informowała, że inwigilowani za pomocą Pegasusa mieli być także adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek.
Pegasus to system, który został stworzony do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. Pod koniec listopada gazeta "Calcalist" poinformowała o znacznym ograniczeniu przez izraelskie władze liczby państw, do których firma NSO Group będzie mogła eksportować oprogramowanie Pegasus, pozwalające inwigilować użytkowników np. smartfonów.
Lista została zmniejszona ze 102 do 37 państw, a znalazły się na niej tylko te kraje, w których nie dochodzi do łamania praw człowieka. Zakaz objął m.in. Polskę i Węgry.
W lipcu opublikowane zostały wyniki międzynarodowego dziennikarskiego śledztwa 17 mediów, gdzie stwierdzono, że oprogramowanie Pegasus umożliwiało śledzenie co najmniej 180 dziennikarzy, 600 polityków, w tym trzech prezydentów, 10 premierów i jednego króla oraz 85 działaczy praw człowieka i 65 liderów biznesu z różnych krajów.
Przy pomocy Pegasusa można nie tylko podsłuchiwać rozmowy z zainfekowanego smartfona, ale też uzyskać dostęp do przechowywanych w nim innych danych, np. e-maili, zdjęć czy nagrań wideo, oraz kamer i mikrofonów.
"Gazeta Wyborcza" podała, że gdy na przełomie 2017 i 2018 r. Centralne Biuro Antykorupcyjne zaczynało pracę z Pegasusem, to z dawnych ludzi PiS na "pierwszy ogień poszedł Adam Hofman". Dziennik podaje, że "rozpracowywanie Hofmana i jego znajomych przez CBA zaczęło się jeszcze w 2016 r., przed zakupem Pegasusa".
Z informacji uzyskanych przez "Wyborczą" wynika, że "CBA zajęło się m.in. przyjacielem Hofmana i byłym posłem Mariuszem Antonim K. oraz Dawidem Jackiewiczem, odwołanym w 2016 r. ministrem skarbu w rządzie Beaty Szydło".