Bruksela stawia polskiemu rządowi ultimatum w sprawie stoczni - dowiedziała się brukselska korespondentka RMF FM, Katarzyna Szymańska-Borginon. Komisja Europejska w liście wysłanym do Warszawy dała gabinetowi Donalda Tuska zaledwie kilka dni na zaakceptowanie planu przekształceń i likwidacji zakładów w Szczecinie i Gdyni. Deklaracja strony polskiej musi pojawić się do poniedziałku.
Jeśli rząd nie przyjmie unijnych wytycznych, Komisja wyda negatywną decyzję i stocznie będą musiały oddać wielomiliardową pomoc publiczną. A to oznacza bankructwo, bo zakłady nie mają takich pieniędzy. Upadek zakładów będzie boleśniejszy, bo niekontrolowany.
Dlatego Komisja Europejska stawia sprawę stoczni na ostrzu noża i mówi „macie kilka dni na zaakceptowanie naszego planu dobrowolnego bankructwa”. Zakłady mają być sprzedane bez warunków wstępnych w drodze przetargu. Ta propozycja nie daje automatycznej gwarancji, że wszyscy stoczniowcy zostaną ponownie zatrudnieni.
Bruksela nie zgadza się też na sprzedaż majątku stoczni nowym spółkom wraz z pracownikami. W pierwszej fazie dobrowolnego bankructwa stoczniowcy stracą więc pracę, ale później nowe spółki, zatrudnią większość fachowców – niekoniecznie działaczy związkowych. Można więc odnieść wrażenie, że dla działaczy to teraz walka o własne stołki. Nowe firmy będą z pewnością zatrudniać tych, którzy dobrze pracują, a niekoniecznie tych, którzy ciągle jeżdżą do Brukseli.
A dziś przed siedzibą Komisji Europejskiej protestowało pół tysiąca polskich związkowców; palili opony i strzelali z petard. Stoczniowy – już po zakończonej manifestacji – zapowiedzieli, że następny protest odbędzie się w Warszawie. Chcą dowiedzieć się od ministra Aleksandra Grada, jaki czeka ich los. Niektórzy starszą nawet blokowaniem polskich granic – zachodniej i wschodniej. Zapowiadają, że przyjadą jeszcze do Brukseli, ale kolejna manifestacja ma już nie być tak pokojowa jak ta dzisiejsza. Posłuchaj relacji korespondentki RMF FM Katarzyny Szymańskiej-Borginion:
12 września resort skarbu przesłał KE plany restrukturyzacji polskich stoczni. Zdaniem unijnej komisarz do spraw konkurencji Neelie Kroes plany te są nie do zaakceptowania, ponieważ nie zapewniają rentowności zakładów.