Czworo posłów Koalicji Obywatelskiej zostanie wezwanych do złożenia wyjaśnień w sprawie afery z podkomisjami sejmowymi. Jak ujawniliśmy w Faktach, w Sejmie istnieją 22 podkomisje sejmowe, które zebrały się raptem kilka razy. Choć te podkomisje praktycznie nie funkcjonują, to ich przewodniczący co miesiąc otrzymują prawie tysiąc złotych brutto.
Najgłośniejszy był przypadek posła PiS Leszka Dobrzyńskiego, kierującego podkomisją do spraw osób niepełnosprawnych. Podkomisja przez trzy lata swojego istnienia zebrała się zaledwie dwa razy. Do trzeciego posiedzenia doszło w środę, po interwencji RMF FM. Mimo mizernej aktywności podkomisji, jej przewodniczący Leszek Dobrzyński pobierał comiesięczny dodatek funkcyjny do pensji.
To jest katastrofa, katastrofa moralna. Nikt nie zmusił tego posła, żeby był przewodniczącym podkomisji. Nie jestem w stanie pojąć, dlaczego nie pracował. To absolutny skandal, powinien być odwołany z tej funkcji - tak w RMF FM komentował ten przypadek wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. Dodał, że jest przekonany, iż Dobrzyński powinien przeprosić i oddać pobierany przez trzy lata dodatek funkcyjny, który wynosi 10 proc. poselskiej pensji.
Gdy Krzysztof Berenda wypomniał mu, że spośród tych 22 przewodniczących podkomisji, są 4 osoby z Platformy, to nieco zakłopotany Siemoniak stwierdził, że oni też muszą ponieść odpowiedzialność. Chodzi o posłów Waldy'ego Dzikowskiego, Kazimierza Plocke, Konrada Frysztaka i Krystynę Sibińską.
Władze naszego klubu powinny odbyć surową rozmowę - mówił Siemoniak. Zapewniał, że złoży wniosek w tej sprawie. Nie ma obowiązku bycia przewodniczącym podkomisji. A jeżeli się ktoś tego podejmuje, mało tego - dostaje jakiś tam dodateczek, to powinien pracować, powinien to robić - dodał. Krzysztof Berenda zapytał swojego gościa, czy za tydzień można do Siemoniaka jako do wiceszefa PO, wrócić z pytaniem "co zrobiliście z tymi posłami". Tak - zapewnił Siemoniak.