5 października 1983 r., Komitet Noblowski przyznał Lechowi Wałęsie Pokojową Nagrodę Nobla w uznaniu jego działań na rzecz wolności i demokracji w Polsce. 10 grudnia podczas gali w Oslo wyróżnienie odebrała żona przywódcy "Solidarności" Danuta wraz z synem Bogdanem. Lech Wałęsa jest jedynym Polakiem wyróżnionym Pokojową Nagrodą Nobla.

W uzasadnieniu decyzji o uhonorowaniu Wałęsy Komitet Noblowski napisał, że jego "starania o zapewnienie robotnikom prawa do zakładania własnych organizacji są ważnym wkładem do kampanii na rzecz uniwersalnych praw ludzkich". Podkreślono, że przywódca Solidarności kieruje się zasadą, aby rozwiązywać problemy, bez stosowania przemocy. "Komitet uznaje Wałęsę za wyraziciela tęsknoty za wolnością i pokojem (...). W czasach, w których odprężenie i pokojowe rozwiązywanie konfliktów są bardziej potrzebne, niż kiedykolwiek wcześniej, wysiłek Wałęsy jest zarówno natchnieniem, jak i przykładem" - tłumaczyli członkowie Komitetu Noblowskiego.

Wiadomość o przyznaniu pokojowego Nobla dotarła do Wałęsy w nocy z 5 na 6 października. Przekazał mu ją telefonicznie kolega z Wolnych Związków Zawodowych Krzysztof Wyszkowski. Lider "Solidarności" nie potraktował tego poważnie. Uwierzył dopiero kiedy następnego dnia po decyzji Komitetu Noblowskiego w pobliżu jego domu pojawili się zachodni dziennikarze, a niemieckie radio podało oficjalną informację o uhonorowaniu go nagrodą. Polskie radio poinformowało o wyróżnieniu dopiero po południu.

"To jest nasza wspólna nagroda"


W ciągu dnia pod domem Wałęsy zebrało się wiele osób, co skłoniło go do przemówienia do nich z okna.

To jest nasza wspólna nagroda, uznanie dla nas wszystkich, którzy chcemy iść do prawdy pokojową drogą, przez porozumienie - mówił Wałęsa. Dodał, że wyróżnienie odbiera jako gest skierowany do całego polskiego świata robotniczego, którego jest reprezentantem, a także do całego społeczeństwa polskiego, bo "polscy robotnicy nie działają w próżni".

Władze PRL-u z zaniepokojeniem przyjęły wiadomość o Noblu dla Wałęsy. "Kolejna reaganowska złośliwość, tym razem firmowana z Oslo", "niewielki epizod w antypolskiej i antykomunistycznej krucjacie" - tak informację o Noblu dla Wałęsy skomentował rzecznik prasowy rządu Jerzy Urban. 11 października władze przesłały do Norwegii oficjalny protest przeciwko decyzji Komitetu Noblowskiego.

Wałęsa nie zdecydował się na osobisty odbiór prestiżowej nagrody. Liczył się z możliwością, że nie zostanie wpuszczony z powrotem do kraju. Laur w Oslo miała odebrać jego żona Danuta w towarzystwie najstarszego syna, 13-letniego Bogdana.

W dniu ich wylotu z warszawskiego Okęcia lotnisko zostało niemal odcięte od świata. Dla uniknięcia demonstracji wstrzymano ruch samochodowy w okolicy lotniska, a na jego teren wpuszczano tylko pracowników i pasażerów po sprawdzeniu tożsamości. Taras widokowy zamknięto, motywując to nagłym remontem.

"Moje miejsce będzie wśród tych, spomiędzy których wyszedłem i do których należę"

"Znane Wam są powody dla których nie mogłem przyjechać do Waszej stolicy, aby odebrać tę zaszczytną nagrodę. W tym uroczystym dniu moje miejsce będzie wśród tych, spomiędzy których wyszedłem i do których należę - wśród robotników Gdańska. Niechaj te słowa zaniosą Wam radość i niewygasłą nadzieję milionów moich braci, milionów ludzi pracy fizycznej i umysłowej, zrzeszonych w związku, którego nazwa wyraża jedna z najszlachetniejszych idei ludzkości. To oni wszyscy czują się dziś pospołu ze mną uczczeni tą nagrodą" - napisał Wałęsa w liście odczytanym przez jego żonę podczas uroczystości w stolicy Norwegii 10 grudnia 1983 r.

"Pragniemy pokoju i dlatego nie chwytaliśmy i nie chwytamy za narzędzie siły fizycznej, łakniemy sprawiedliwości i dlatego jesteśmy wytrwali w walce o nasze prawa, domagamy się wolności przekonań i dlatego niczyich sumień nie zniewalaliśmy i zniewalać nie chcemy" - cytowała słowa męża Danuta Wałęsa.

Nazajutrz, 11 grudnia, przemówienie w imieniu noblisty odczytał Bohdan Cywiński, b. zastępca Tadeusza Mazowieckiego na stanowisku redaktora naczelnego "Tygodnika Solidarność". W skierowanej do Komitetu Noblowskiego mowie Wałęsa podkreślił, że przyjmuje nagrodę z szacunkiem dla jej rangi i zarazem z poczuciem, że wyróżnia ona nie jego osobiście, lecz jest nagrodą dla Solidarności.

"Najłatwiej byłoby mi powiedzieć, że nie jestem godzien tego wyjątkowego wyróżnienia. Kiedy jednak wspominam chwile, gdy wieść o nagrodzie rozeszła się po moim kraju, te chwile wzruszenia i powszechnej radości ludzi czujących, że w nagrodzie tej moralnie i duchowo uczestniczą, to muszę powiedzieć, że traktuję tę nagrodę jako wyraz uznania, że ruch, któremu oddałem wszystkie swoje siły, dobrze służył ludzkiej wspólnocie" - napisał w przemówieniu odczytanym przez Cywińskiego Wałęsa.

Dodał także, że niczego innego tak nie pragnie, jak tego, by przyznanie tej nagrody służyć mogło pokojowi i sprawiedliwości, zarówno w Polsce, jak i na całym świecie. "Uważam, że wszystkie narody świata mają prawo do godnego życia. Wierzę, że prawa jednostek, rodzin i grup społecznych - wcześniej czy później - będą respektowane pod każdą szerokością. Poszanowanie praw człowieka i obywatela w Polsce, poszanowanie naszej tożsamości narodowej leży w interesie Europy. Bowiem w interesie Europy leży Polska spokojna, a polskie aspiracje do wolności zniweczyć się nie dadzą. Dialog w Polsce jest jedyną drogą budowy pokoju wewnętrznego i dlatego stanowi niezbędny element pokoju w Europie" - zaznaczył laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Nagrodę w wysokości 1,5 miliona koron szwedzkich Wałęsa przekazał Episkopatowi Polski na fundusz rozwoju rolnictwa indywidualnego.

(mn)