Komisji śledczej do spraw nacisków grozi kompromitacja? Byłemu zastępcy prokuratora generalnego Jerzemu Engelkingowi udało się zablokować konfrontację z byłym szefem MSWiA Januszem Kaczmarkiem. Zaważyły względy formalne: Engelking do tej pory nie podpisał dwóch protokołów ze swoich zeznań przed komisją. A to między innymi na podstawie tych dokumentów konfrontacja powinna być przeprowadzona.
Całą sytuację złożyć można chyba na karb niedopatrzenia i braku wyobraźni szefa komisji, Sebastiana Karpiniuka z PO. Posłuchaj relacji reportera RMF FM Krzysztofa Zasady:
To, co się dzieje, jest zaprzeczeniem konfrontacji - ocenił również czwartkowe posiedzenie komisji śledczej Jerzy Engelking. Zwracając się do ekspertów komisji podkreślił, iż na początku konfrontacji powinny zostać odczytane sprzeczności w zeznaniach jego i Janusza Kaczmarka, które chciała skonfrontować komisja. A tak - jak dodał - się nie stało.
Jaki jest cel konfrontacji? - pytał zatem Engelking. W odpowiedzi eksperci zgodnie ocenili, iż naczelnym zadaniem konfrontacji jest wyjaśnienie istniejących w zeznaniach sprzeczności odnośnie faktów.
A lista nieścisłości jest znacząca. Pierwsza z nich - z pozoru nieistotna - dotyczy suto zakrapianego alkoholem spotkania w służbowym mieszkaniu Janusza Kaczmarka. Engelking po kilku głębszych miał powiedzieć, że - jego zdaniem - 90 procent społeczeństwa powinno być podsłuchiwane, a pozostałe 10 procent powinno podsłuchiwać. Tak twierdzą uczestnicy spotkania, czyli były komendant policji Konrad Kornatowski i właśnie Kaczmarek.
Engelking przyznaje się do wizyty w mieszkaniu Kaczmarka, ale do samej wypowiedzi już nie. Co ciekawe, alkoholowe spotkanie miało miejsce, gdy obaj panowie byli na podsłuchu, o którym Engelking musiał wiedzieć.
Pozostałe nieścisłości dotyczą okoliczności przygotowania słynnej konferencji multimedialnej, na której ujawniono materiały operacyjne - w tym prywatne rozmowy Kaczmarka, Jaromira Netzla (byłego szefa PZU) i Kornatowskiego. Według Engelkinga, prokuratorzy żądali upublicznienia tych materiałów i byli za pokazem multimedialnym. Kaczmarek twierdzi z kolei, że nikt oprócz Engelkinga nie chciał ujawnienia tajemnic.
Sprawa dotyczy słynnej akcji CBA w resorcie rolnictwa z 2007 roku.