W Rozdzielu Dolnym w Małopolsce, w miejscu gdzie wczoraj rozbiła się niemiecka awionetka typu Piper, pracuje komisja Głównego Inspektoratu Lotnictwa Cywilnego. Komisja ma ustalić przyczyny katastrofy, w której życie straciły 4 osoby - trzech Niemców i Polka z Katowic.
Wszyscy byli pracownikami jednej z większych sieci hipermarketów w Polsce. Byli w drodze na inspekcję swojej placówki w Nowym Sączu. Piper 28A wczoraj przed południem wystartował z lotniska w Balicach. Miał dolecieć na lotnisko Aeroklubu Podhalańskiego w Łososinie Dolnej. Za sterami maszyny siedział prawdopodobnie niemiecki pilot. Po niespełna dwudziestu minutach lotu, lotnisko utraciło kontakt z maszyną. Samolot wbił się w zbocze góry, około dwunastu kilometrów od Łososiny, w miejscowości Rozdzielne Dolne. Wrak odnaleziono jednak dopiero po kilku godzinach, około 18.
Ze świadkami katastrofy rozmawiał krakowski reporter RMF Grzegorz Nowosielski, posłuchaj jego relacji:
Nasi reporterzy ustalili nieoficjalnie, że do tragedii na pewno przyczyniła się fatalna pogoda. Ci, którzy latają zawodowo, dziwią się, że pilot nie podniósł maszyny wyżej, aby jej lot mógł być monitorowany na transponderze w krakowskiej wieży kontroli. Zastanawiające jest również, że przy rzęsistym deszczu, niskim pułapie chmur i gęstej mgle, samolot w ogóle dostał pozwolenie na start, choć jak wiadomo zawsze ostateczna decyzja należy do pilota.
18:00