Proces autora strony Antykomor.pl - Roberta Frycza będzie toczył się za zamkniętymi drzwiami. Tak zdecydował Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, przychylając się do stanowiska prokuratora.
Według oskarżyciela Pawła Kowalskiego, na sali sądowej w czasie jawnego procesu mogłoby dojść do naruszenia dobrych obyczajów i ważnego interesu prywatnego. Pokazywanie publiczności zdjęć, jakie dołączył do akt sprawy obrońca, mogłoby narazić opinię publiczną na zgorszenie - argumentował prokurator przed sądem. Uważam, że trzeba chronić opinię publiczną przed takimi obrazami. Jeśli zaś chodzi o ważny interes prywatny, to nie możemy zapominać, że w czasie tego procesu powinien być chroniony pokrzywdzony, czyli prezydent Bronisław Komorowski. Co prawda Robert Frycz odpowiada za znieważenie urzędu prezydenta, ale za każdym urzędem stoi człowiek - mówił.
Sędzia przychylił się do wniosku prokuratora. Rzeczywiście zdjęcia, przedstawione przez obrońcę są bardzo pikantne, wulgarne i niesmaczne; nawet jeśli pokazują inne głowy państw - tłumaczył sędzia Grzegorz Krogulec. Z kolei obrona wyjaśnia, że dołączone zdjęcia Angeli Merkel czy brytyjskiej królowej, to tylko przykłady dużo dalej posuniętej krytyki ważnych osób w państwie. Złożyłem te zdjęcia, żeby pokazać, jak za granicą krytykowani są rządzący i nikt autorów krytyki za to ściga - powiedział mecenas Bartosz Kownacki. Chciałem, żeby proces był jawny, aby opinia publiczna mogła zobaczyć, co zdaniem prokuratury, znieważyło pana prezydenta; jakie są zarzuty w stosunku do mojego klienta.
26-letni Robert Frycz odpowiada przed sądem za znieważenie głowy państwa, fałszowanie dokumentów i posługiwanie się dowodem osobistym innej osoby. Grozi mu za to maksymalnie 5 lat więzienia.
Według prokuratury, oskarżony znieważył polskiego przywódcę przez to, że zamieścił na stronie internetowej Antykomor.pl grę, w której można było strzelać do Bronisława Komorowskiego oraz pokazywał osobę prezydenta w ośmieszających fotomontażach.
Sprawa autora strony Antykomor.pl stała się głośna po zatrzymaniu Roberta Frycza. Uzbrojeni funkcjonariusze ABW wkroczyli do jego mieszkania w Tomaszowie Mazowieckim przed 6 nad ranem. Po zatrzymaniu 26-letniego mężczyzny w publikacjach rozgorzała dyskusja na temat granic krytyki najważniejszych osób w Polsce i wolności słowa.