Amerykański śmigłowiec wojskowy rozbił się na Filipinach. Na pokładzie było 12 osób, prawdopodobnie nikt nie przeżył katastrofy. Na miejsce tragedii dotarły już dwa helikoptery armii USA i nie odnalazły żywych rozbitków. Mimo to akcja ratunkowa będzie kontynuowana - powiedział komandor marynarki wojennej.
Śmigłowiec leciał z wyspy Basilan na południu Filipin na niewielką wysepkę Mactan. Właśnie tam znajduje się amerykańska baza zaopatrzeniowa dla żołnierzy USA, biorących udział w antyterrorystycznej operacji na Basilanie. Śmigłowiec leciał w parze z inną maszyną, kiedy runął do wód zatoki w pobliżu wysepki Mactan. Pentagon podkreśla, że katastrofa nie została spowodowana przez nieprzyjacielski ostrzał. Wojska USA pomagają władzom Filipin w rozprawie z islamskimi terrorystami z ugrupowania Abu Sayyaf, porywającymi ludzi dla okupu.
22:40