Grubo ponad miliard złotych - takie straty zanotowały cztery największe w Polsce huty - Sendzimira, Katowice, Cedler i Florian. Bodaj ostatnią deską ratunku dla tonących w długach firm ma być powołanie konsorcjum Polskie Huty Stali, które spróbuje oddłużyć huty.
Polskie huty stali formalnie zaczną działać już za kilka tygodni, w praktyce jednak potrwa to znacznie dłużej. Czas w przypadku polskich hut działa wręcz zabójczo. W wielu przypadkach huty nie są w stanie płacić nawet lawinowo rosnących odsetek, nie mówiąc o samych długach. Zgoda na coraz większy import stali ze Słowacji, Niemiec i Ukrainy oraz bez pomocy państwa ratowanie hut to zadanie arcytrudne – powiedział prezes hut Katowice i Sędzimira Jerzy Podsiadło. Nie można już sztucznie chronić polskiego ryku stali, a państwo nawet gdyby miało miliony na pomoc, nie może wypłacać pieniędzy bezpośrednio firmom. W hutach nie ma już na czym oszczędzać. Robotnicy coraz częściej protestują. Huty mają duże problemy, gdyż kopalnie domagają się natychmiastowej zapłaty za kupowany węgiel. Właściciele kopalń jednak rozkładają ręce i mówią: „jeśli będziemy czekać w nieskończoność sami upadniemy”. W uzdrowienie polskich hut stali mało kto już wierzy. Pomocą miałaby być zamiana części długu na akcje, jednak ich emisja i sprzedaż znowu potrwa, a czas nie działa na korzyść hut.
20:10