Wojna pomiędzy mnichami, a turystami wybuchła na francuskim Lazurowym Wybrzeżu. Jeszcze niedawno XI-wieczny cysterski klasztor na małej wyspie koło Cannes był jedną z atrakcji. Teraz turyści są tam niemile widziani.

REKLAMA

Wszystko zaczęło się od tego, że mnisi, którzy chcieli mieć trochę spokoju zakazali przypływania na wyspę turystycznym statkom. By jednak nie odciąć się całkowicie od reszty świata, kupili sobie własny, niewielki stateczek.

Biura podróży oskarżyły ich jednak o chęć wprowadzenia transportowego monopolu i wniosły sprawę do sądu, podkreślając, że własnością cystersów nie jest cała wyspa, a tylko jej część. Wkrótce potem, statki pełne turystów znów zaczęły przypływać na wyspę, ale mnisi nie dali za wygraną.

Odgrodzili się od morskiej przystani wysokim żywopłotem, co sprawiło, że turyści nie mogli podziwiać klasztoru - największej atrakcji wyspy.

Tak naprawdę mnichów niepokoi jednak prawdopodobnie co innego. Wielu inwestorów nie kryje bowiem, że chciałoby ich po prostu wypędzić z wyspy, a w klasztorze zrobić... luksusowy hotel.

09:15