Źle się dzieje w polskiej policji. Kradzież narkotyków w łódzkim CBŚ, korupcja w poznańskiej policji, były komendant śląskiej policji podejrzany o związki z mafią paliwową - to przykłady z ostatnich miesięcy.

REKLAMA

Dziś policja przyznała się do tego, o czym my pisaliśmy już kilka tygodni temu - funkcjonariusze z elitarnego Centralnego Biura Śledczego w Łodzi handlowali narkotykami, przejętymi od przestępców.

W sumie – jak udało się ustalić – z łódzkiego magazynu wyprowadzono 45 kg narkotyków. W kwietniu łódzka prokuratura poinformowała, że prowadzi śledztwo w sprawie zaginięcia ok. 20 kg kokainy. Na początku maja została powiadomiona, że z magazynu mogło zginąć około 24 kg heroiny. Okazało się, że zamiast narkotyku w magazynie przechowywano proszek do pieczenia.

Proceder był możliwy, bo źle funkcjonował system niszczenia narkotyków. Jeszcze jakiś czas temu narkotyki palono. Wówczas jednak nie było jasne, co tak naprawdę poszło z dymem. Teraz biały proszek niszczy się chemicznie. Taki proces pozwala sprawdzić, co to była za substancja.

Komendant główny Leszek Szreder zlecił więc kontrolę warunków przechowywania narkotyków we wszystkich komendach policji i oddziałach Centralnego Biura Śledczego, by sprawdzić czy narkotyki mogły ginąć także z placówek. Wkrótce ma także zostać wprowadzony nowy sposób przechowywania tego typu dowodów rzeczowych.

Zrobimy wszystko, aby osoby odpowiedzialne za tak patologiczną sytuację stanęły przed sądem – zapełnia rzecznik CBŚ Zbigniew Matwiej.

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Coraz gorzej w szeregach policji

Ale niestety łódzka afera to nie jedyna ujawniona w ostatnich miesiącach "patologiczna sytuacja" w policyjnych szeregach. Najbardziej szokują jednak wysocy funkcjonariusze łamiący prawo, jak np. podejrzany o kontakty z mafią Mieczysław Kluk, były szef śląskiej policji, czy były komendant główny Antoni Kowalczyk, który zasiadł na ławie oskarżonych za składanie fałszywych zeznań.

O tym, że sytuacja w policji jest bardzo zła – przyznają sami funkcjonariusze. Jestem zażenowany. Rodzina pyta się mnie, jak mogę pracować w policji - mówi policjant chcący zachować anonimowość. Ludzie tracą do mnie szacunek. Pracuję za marne grosze Chronię tyłki moich przełożonych, którzy Bóg wie, w jakie afery są uwikłani. Zastanawiam się nad odejściem z policji. To traci sens.

Problemy ze ściganiem przestępców, a także z uczciwością w szeregach stróżów prawa nie są obce także Włochom. Kroplą, która przelała czarę goryczy, było zamordowanie w 1992 roku dwóch sędziów, prowadzących sprawy sycylijskiej mafii. Kolejne akcje ujawniły głębokie powiązania najwyższych polityków ze strukturami mafijnymi. Urzędujący premier, Silvio Berlusconi, potentat telewizyjny, także wykorzystuje swoją pozycję do tuszowania wielu skandali ze swoim udziałem. Posłuchaj relacji naszej korespondentki:

Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio

Będzie lepiej?

Komendant Główny, Leszek Szreder, zapowiada zmiany w policji. Wprowadzone zostaną nowe zasady rekrutacji kandydatów na funkcjonariuszy. Teraz o przyjęciu do pracy będzie decydowała liczba punktów, zdobyta w konkursie. Ich organizacją zajmą się komendy wojewódzkie i Komeda Główna; dotychczas robiły to także jednostki powiatowe.

Kolejną nowością będzie nadawanie każdemu z kandydatów numerów identyfikacyjnych, które – w toku rekrutacji – zastąpią nazwiska. - Ma to ostatecznie uciąć podejrzenia o istnienie nepotyzmu i kolesiostwa - tłumaczy Leszek Szreder.

Problemem natomiast nadal jest kwestia weryfikacji obecnych kadr. Według komendanta głównego, tę rolę w pewnym stopniu pełnią afery. - Innych kryteriów nie ma - rozkłada ręce Leszek Szreder. Taki system jednak nie służy policji, o czym świadczą… kolejne afery.

W poszukiwaniu dobrych wzorców

Przemyślana konstrukcja wewnętrznych struktur i solidna kontrola policjantów – to tajemnica sukcesu organizacyjnego policji w Niemczech. Tamtejszy funkcjonariusz, popełniając przestępstwo, w przypadku przyłapania go na łamaniu prawa, musi się liczyć z perspektywą nieuchronnej kary.

Przyczynia się do tego ograniczenie biurokracji – w Niemczech bowiem policja jest zdecentralizowana, a decyzje zapadają na szczeblu rządu danego landu. W każdym z nich obowiązują przepisy, regulujące postępowanie wobec urzędników państwowych, dopuszczających się wykroczeń i przestępstw.

W Stuttgarcie przypadku przyłapania policjanta na łamaniu prawa, jego sprawą zajmuje się wewnętrzna komisja śledcza. Na czas jej obrad funkcjonariusz jest zawieszany, a w przypadku udowodnienia mu winy – staje przed sądem. Wydanie prawomocnego wyroku oznacza utratę pracy oraz wszelkich urzędniczych przywilejów, łącznie z emeryturą.