Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił wyrok 2 lat więzienia w zawieszeniu dla Czesława Kiszczaka za przyczynienie się do śmierci górników w kopalni "Wujek" w 1981 r. To oznacza, że proces będzie powtórzony od nowa.
Obrońca Kiszczaka, mec. Grzegorz Majewski, walczył o uniewinnienie swojego klienta. Złożył wniosek o umorzenie postępowania z powodu przedawnienia, które jego zdaniem nastąpiło w styczniu 2005 roku.
Innego zdania byli pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, czyli NSZZ "Solidarność" z KWK "Wujek" oraz poszkodowani w zajściach. Chcą oni, by sąd orzekł, że czyn Kiszczaka to zbrodnia komunistyczna, która przedawni się dopiero za pięć lat.
To będzie badał Sąd Okręgowy w Warszawie w ponownym procesie. Ta kwestia umknęła uwadze sądu I instancji - mówił sędzia Jerzy Leder. Jak wyjaśnił, dopiero wtedy apelacja oceni prawidłowość wyroku i zbada, czy można mówić o przedawnieniu sprawy.
Poprzedni, uchylony właśnie wyrok na Kiszczaka, zapadł w marcu ubiegłego roku. Generał został uznany winnym, ale ukarano go tylko symbolicznie - dostał dwa lata więzienia w zawieszeniu. Za śmierć dziewięciu ludzi powinny być trochę większe kary - tak prawie rok temu mówili górnicy z "Wujka". Na razie jednak kary wciąż nie ma.