Czesław Kiszczak zeznawał wczoraj przed katowickim sądem w procesie o pacyfikację kopalń Wujek i Manifest Lipcowy na początku stanu wojennego.
Czesław Kiszczak pojawił się wreszcie w katowickim sądzie. W swoich zeznaniach przekonywał, że w rozmowie telefonicznej zabronił ówczesnemu komendantowi wojewódzkiemu milicji Jerzemu Grubie, używania broni. "Nie wydałem zgody na użycie broni i nakazałem wycofanie oddziałów milicji i wojska z terenu kopalni Wujek" - zeznaje przed katowickim sądem generał Czesław Kiszczak. "Dwie godziny poźniej, w kolejnym telefonie, komendant poinformował go, że są... zabici i ranni" - tłumaczy się KIszczak.
Te zeznania oznaczają, że Kiszczak obciąża odpowiedzialnością za tragiczne wydarzenia w śląskich kopalniach nieżyjącego dzisiaj swojego podwładnego. Skądinąd wiadomo jednak, że to właśnie Kiszczak wydał szyfrogram zezwalający na użycie siły przeciwko protestującym górnikom. Zginęło wtedy 9 górników, a kilkudziesięciu zostało rannych.
Wcczoraj pojawił się w sądzie w tej sprawie w charakterze świadka po raz pierwszy. Na żadnej z poprzednich spraw się nie stawił dostarczając kolejne zaświadczenia lekarskie o złym stanie zdrowia, który nie pozwalał mu na składanie zeznań. Wczoraj nie dopełnił wszystkich formalności i musiał pojawić się w Katowicach.
Tocząca się przed katowickim sądem sprawa, to drugi proces przeciwko byłym
ZOM-owcom. Po zakończeniu pierwszej, Sąd Apelacyjny nakazał bowiem powtórny proces.
Wiadomości RMF FM 02:45