W Hiszpanii rozpoczęła się akcja walki z hałasem. Władze Barcelony postanowiły przemówić do rozsądku mieszkańcom miasta i nauczyć ich, jak się bawić nie przeszkadzając innym. Z hałasem walczy także burmistrz Nowego Jorku.
Wielu Hiszpanów, głównie młodych kierowców, jeździ samochodami i motorami z tak ustawionym tłumikiem, by był jak najgłośniejszy. Nocą zaś w setkach otwartych do świtu barach, przesiadują klienci, zapominając, że tuż nad nimi śpią rodziny z dziećmi.
Mieszkańcy Barcelony są już mocno zmęczeni. Mam tego dosyć. Nie śpię w nocy i nie odpoczywam też w ciągu dnia - skarżyła się korespondentce RMF jedna z mieszkanek centrum miasta. Władze Barcelony postanowiły więc z tym skończyć.
Wśród mieszkańców zostanie rozdanych 40 tys. wachlarzy z rysunkiem śpiącej osoby. Radio i telewizja emitować będą krótkie filmy o cichym zachowaniu na ulicy, a miejscy radni odwiedzą ponad 500 najbardziej hałaśliwych barów; właścicielom pubów i restauracji zaproponują lekcje cichej obsługi klienta i cichego składnia stolików.
O świcie na najbardziej uczęszczanych placach na osoby wychodzące z barów czekać będą spektakle mimów. Aktorzy będą zachęcać do cichego powrotu do domu.
Ciężkie czasy czekają także właścicieli głośnych samochodów i motocykli. Hałasowanie może się dla nich skończyć nie tylko mandatem, ale nawet zarekwirowaniem pojazdów.
W mieście ustawione zostaną także nowe znaki drogowe – w czerwonym trójkącie postać śpiącego człowieka.
Z hałasem walczy także burmistrz „miasta, które nigdy nie zasypia”, czyli Nowego Jorku. Michael Bloomberg przedstawił szczegółowe propozycje - począwszy od tego, jak długo bezkarnie może szczekać pies, po dźwiękowe sygnały, jakie mogą wydawać wózki z lodami. Nowym standardom poziomu hałasu mają podlegać także klimatyzatory oraz alarmy samochodowe. Kary w zależności od wykroczenia mają wynosić od 45 aż po 25 tys. dolarów