Kujawsko-pomorska policja przyznaje się do błędów. Chodzi o akcję, podczas której ostrzelano prywatny samochód. Na szczęście nikt nie zginął. Sprawę bada inspektorat komendanta wojewódzkiego policji.
7 listopada policjanci ze Żnina zastawili pułapkę na złodziei TIR-a. Przypadkiem w tym miejscu znalazł się bydgoski biznesmen ze swoją narzeczoną. Na widok uzbrojonych mężczyzn zaczął uciekać, a policja strzelać.
Komenda wojewódzka wytknęła błędy policjantom. Wiadomo, że pułapka, w którą przypadkiem wpadł biznesmen, została źle przygotowana. Nie zapewniono należytych sił i środków, które byłyby niezbędne do tego, by działania te zostały przeprowadzone w sposób prawidłowy i profesjonalny. A przede wszystkim stwierdzono brak prawidłowego dowodzenia i nadzoru nad akcją – mówi komisarz Jacek Krawczyk.
I dodaje, że odpowiada za to kierownictwo Komendy Powiatowej w Żninie. Na razie nie ma jednak żadnych wniosków personalnych. Te pojawią się po zakończeniu wewnętrznego śledztwa. Komenda wojewódzka musi jeszcze wyjaśnić, czy funkcjonariusze użyli broni zgodnie z prawem. Tą sprawą zajmuje się także osobno bydgoska prokuratura.
Biznesmenowi postawiono zarzut utrudniania pracy policji. On sam złożył do prokuratury doniesienie przeciwko policjantom. Zapowiedział też, że będzie domagał się odszkodowania za zniszczony samochód i straty moralne - w sumie kilkuset tysięcy złotych.