Szef prezydenckiej frakcji parlamentarnej Sługa Narodu, Dawyd Arachamija, który oświadczył w niedzielę, że Ołeksij Reznikow zostanie zastąpiony na stanowisku ministra obrony Ukrainy, właśnie odwołał swoje słowa. W tym tygodniu zmian w sferze obrony nie należy się spodziewać.
Polityk ogłosił w niedzielę, że sprawujący od 2021 roku funkcję ministra obrony Reznikow straci stanowisko. Decyzja miała być podyktowana koniecznością zastąpienia dotychczasowych urzędników zawodowymi oficerami służby bezpieczeństwa.
Reznikowa zastąpić miał gen. Kyryło Budanow, pełniący funkcję szefa wywiadu wojskowego (HUR). Bliski współpracownik Zełenskiego miał zostać przeniesiony do ministerstwa ds. strategicznych gałęzi przemysłu. W nocy z niedzieli na poniedziałek, minister Reznikow oświadczył, że nie zamierza przyjąć nowego stanowiska, gdyby zostało mu zaproponowane przez prezydenta kraju.
Prezydent Wołodymyr Zełenski nie rozmawiał ze mną na temat ministerstwa ds. strategicznych gałęzi przemysłu. Gdybym dostał taką propozycję, odmówiłbym. Brak mi doświadczenia, żeby efektywnie pełnić tę funkcję - tłumaczył Ołeksij Reznikow w wywiadzie dla ukraińskiej telewizji ICTV.
W poniedziałek rano, Dawyd Arachamija zdementował swoje wcześniejsze informacje, dodając, że w sferze obrony nie dojdzie w najbliższym czasie do zmian personalnych. Ruchy kadrowe mają na razie ograniczyć się do mianowania nowego ministra spraw wewnętrznych i szefa Służby Bezpieczeństwa Ukrainy.
Ihor Kłymenko obejmie resort spraw wewnętrznych. Do tej pory pełnił obowiązki szefa po katastrofie helikoptera w podkijowskich Browarach, gdzie zginął dotychczasowy minister Denys Monastyrski. Szefem SBU zostanie Wasyl Maluk, kierujący instytucją jako p.o.
Nad Ministerstwem Obrony Ukrainy zebrały się czarne chmury, kiedy 21 stycznia portal Zerkało Nedeli opublikował wyniki śledztwa, z których wynika, że resort kupował żywność dla żołnierzy po znacznie zawyżonych cenach. Służba Bezpieczeństwa kraju zatrzymała wówczas część osób odpowiedzialnych za zakupy, a stanowisko stracił wiceminister obrony i dyrektor depertamentu zamówień publicznych. Sam Reznikow z początku nazwał aferę "medialną manipulacją", ale później przyznał, że musi wziąć odpowiedzialność za nieprawidłowości i skandale korupcyjne w ministerstwie.