Prezydencki minister złożył dymisję. Decyzja – jak wyjaśniał Marek Ungier - ma związek z doniesieniami mediów o umorzonej sprawie jego syna, Krzysztofa. Ungier junior uniknął kary za jazdę po pijanemu.
Sprawa syna była wygodnym pretekstem do podjęcia takiej decyzji. Spośród wielu powodów, dla których Ungier mógłby zrezygnować, ten podawany oficjalnie jest akurat najmniej poważny.
Zarzuty dotyczące pełnoletniego syna obciążają prezydenckiego ministra znacznie mniej niż jego liczne sprawy prokuratorsko-sądowe i może Ungier wykorzystuje go jako pretekst. Kreuje się na kogoś, kto nie rezygnuje jako uwikłany i przegrany polityk, a jako ojciec, który nie podołał rodzicielskim wyzwaniom. Posłuchaj relacji reportera RMF Konrada Piaseckiego:
14 maja 2004 roku Sąd Rejonowy w Giżycku umorzył sprawę Krzysztofa Ungiera, oskarżonego o to, że w czerwcu 2001 roku prowadził samochód po pijanemu. Sąd uznał, że wina sprawcy i szkodliwość społeczna jego czynu nie były znaczne. Nakazał Ungierowi jedynie zapłacić 200 zł na rzecz domu dziecka w Giżycku.
Jest kompletnie bezpodstawnym twierdzenie, że ma jakikolwiek związek ta sprawa z pozycją ojca - tłumaczy się wiceprezes sądu rejonowego w Giżycku.
Miesiąc przed wyrokowaniem sąd uzyskał oświadczenie od samego oskarżonego, że nie był karany. Teraz jednak wiadomo, że w międzyczasie zapadł wyrok na jego osobę. Tylko on go zataił przed sądem - wyjaśnia. Gdyby te informacje dt. karalności oskarżonego sąd znał, nie mógłby warunkowo umorzyć postępowania karnego - dodaje.
Przypomnijmy, że to nie jedyna sądowa sprawa w klanie Ungierów. Prokuratura od 10 lat prowadzi śledztwo ws. Juventuru, którym kierował prezydencki minister. Jednak do dziś nie przesłuchała Marka Ungiera.