Trwają poszukiwania wraku Miga-21, który rozbił się tydzień temu niedaleko Elbląga. Maszyna z dużą siłą uderzyła w podmokły i grząski grunt. Krótko po katastrofie z ziemi wystawała jedynie część samolotu – teraz, maszyny po prostu nie ma.
Do poszukiwań Miga używana jest specjalna, olbrzymia koparka. Wykopała już ponad 7-metrowy dół, ale na samolot wciąż nie natrafiono. Czarny scenariusz zakłada, że jeśli koparka dokopie się do dziewięciu metrów i nadal nie będzie śladu wraku, to prace zostaną przerwane. Oznacza to, że nie zostanie znaleziona czarna skrzynka a bez niej bardzo trudno będzie ustalić przyczyny katastrofy. Wstępnie, jako przyczynę podawano awarię silnika.
Do katastrofy doszło w ubiegły czwartek w miejscowości Nowa Pilona niedaleko Elbląga. Maszyna spadła na pole, kilkaset metrów od ruchliwej trasy E-7 Warszawa - Gdańsk. Pilot zdążył się katapultować, ale został poważnie ranny. Majora Stanisława B. odnaleźli strażacy w lesie koło Gronowa Górnego w odległości kilku kilometrów od miejsca, w którym spadła maszyna. Miał połamane nogi i wstrząs mózgu. Pilot czuje się już dobrze, jednak lekarze wypiszą go ze szpitala najwcześniej za dwa tygodnie. Samolot należał do 41. Eskadry Myśliwskiej stacjonującej w Malborku. Samoloty te są bardzo wysłużone i mają zostać wycofane z użytku do 2003 roku.
Był to czwarty wypadek samolotu wojskowego w tym roku - zginęło w nich pięciu pilotów. Do ostatniej tragedii doszło 4 września - 27-letni pilot zginął w katastrofie samolotu treningowego "Iskra" w rejonie Żelechowa, niedaleko Dęblina. Pilot maszyny nie zdążył się katapultować. 13 czerwiec - dwie osoby zginęły w katastrofie samolotu szkoleniowego SU 22 na lotnisku wojskowym w Powidzu w Wielkopolsce. Maszyna rozbiła się przy próbie lądowania. 2 marca, w katastrofie samolotu "Iskra" zginęło dwóch pilotów oblatywaczy. Maszyna rozbiła się podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Bydgoszczy.
Foto: RMF
10:20