Holendersko-katarski fundusz założony przez QInvest i Fortis Bank nie zamierza inwestować w stocznie. Za bardziej atrakcyjne uważa inwestycje w same statki.
To ma być sposób na spory zysk. QInvest i Fortis założyły fundusz o kapitale 200 milionów dolarów. W ciągu najbliższych 18 miesięcy będzie on inwestował w statki. To projekt dla armatorów, których nie stać na zakup nowej floty. Będą mogli wyłożyć tylko część pieniędzy, a resztę pożyczyć w funduszu.
Takie informacje uzyskałam w holenderskim banku. Zapewniono mnie też, że fundusz nie ma w planach inwestycji w stocznie. Także te polskie. Widać jest to mniej opłacalne. Bo instytucje, za którymi stoją banki inwestycyjne nie mają sentymentów.
Dla nich liczy się tylko potencjalny zysk. W dobie kryzysu zwrot pieniędzy, ulokowanych w infrastrukturę potrzebną do budowy statków, mógłby być trudny. Stocznie mogłyby się okazać "skarbonką", do której ciągle trzeba dokładać. Inwestycja w same statki nie niesie za sobą takiego ryzyka dla funduszu.
Ciężar inwestycji ponosi tu raczej armator. Wejście na rynek w tej chwili fundusz uważa za doskonałą okazję, bo na światowym rynku trwa prawdziwa sezonowa wyprzedaż, a ceny są nawet o połowę niższe.
Nieudana sprzedaż polskich stoczni może być gwoździem do trumny ministra skarbu Aleksandra Grada. Decyzja w sprawie jego przyszłości zapadnie najdalej na początku przyszłego tygodnia, bo premier musi lepiej przyjrzeć się sprawie. Co chce jeszcze zobaczyć? Posłuchaj mojej relacji: