W wywiadzie opublikowanym w dzisiejszym „Super Expressie" Lew Rywin przekonuje, że jest niewinny, do więzienia nie pójdzie i nie da się zmusić do emigracji. Co więcej, ma nową linię obrony - przekonuje, że do Michnika poszedł nachlany.
Ta prawda była już publikowana wiele razy. To wszystko odbyło się w małym gronie. Tak, chciałem być prezesem Polsatu, chciałem. Dlaczego? Wyobrażałem sobie, że to będzie nowe źródło finansowania produkcji filmowej. Kto w to uwierzy? Kogo interesuje taka prawda, że ja byłem u redaktora Michnika nachalany? Jak mam to dzisiaj powiedzieć? - mówi Rywin.
Rywin najwyraźniej liczy, że taka linia obrony może mu przynieść korzyść: Każdy rozsądnie myślący wie, że nawet w najgorszych przepowiedniach jest, że dostanę w zawieszeniu. To przed czym mam uciekać? Ja wierzę, że zostanę uniewinniony, bo sfałszowano wszystko, co o tej sprawie się mówi.
O opinię na temat rewelacji Rywina poprosiliśmy mecenasa Jacka Kondradzkiego, obrońcę w kilku głośnych procesach. Według niego, uniewinnienie Rywina jest mało prawdopodobne, podobnie jak to, że Rywin wyda swoich mocodawców: Z daleko idącym przekonaniem chcę powiedzieć, że pan Lew Rywin, zapewne wstanie, oświadczy że złoży wyjaśnienia oraz będzie jedynie udzielał odpowiedzi na pytania swoich obrońców, a może i niczyje - uważa Kondradzki.
Cała rozmowa z Jackiem Kondradzkim
08:55