Adam Michnik i Lew Rywin raz jeszcze staną przed sejmową komisją śledczą. Tak zdecydowali posłowie po przesłuchaniach szefowej gabinetu politycznego premiera. Jutro Aleksandra Jakubowska będzie ma kontynuować składanie zeznań. Dziś pani minister miała spore kłopoty z pamięcią.

Na razie nie wiadomo, kiedy przed komisją stanie główny, negatywny bohater całej sprawy. Wiadomo jednak, czego można się spodziewać podczas przesłuchań: Panie marszałku, wysoka komisjo, odmawiam udzielania odpowiedzi - taka odpowiedź padała najczęściej podczas „zeznań” Lwa Rywina.

Częściej Rywin odpowiada na pytania dziennikarzy. Ostatnio "Super Expressowi” mówił, że w sprawie afery Rywina nie ma nic do powiedzenia, a cała sprawa wzięła się stąd, że do redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" przyszedł pijany.

A tak na temat tamtych wydarzeń - z lipca 2002 roku – mówił 7 miesięcy temu przed komisją Adam Michnik: Te nagrania nie są zmanipulowane. Zawierają one zapis rozmowy dotyczącej próby korupcyjnej, sforumłowanej przez pana Lwa Rywina - oświadczył szef „GW”.

Dziś przez cały dzień posłowie przesłuchiwali Aleksandrę Jakubowską. Chodzi o słowa "lub czasopisma", które zniknęły z projektu nowelizacji ustawy radiowo-telewizyjnej kilka dni po tym, jak projekt ostatecznie został przyjęty przez rząd.

Pani minister wykazywała dziś spore kłopoty z pamięcią. Nie mogła sobie np. przypomnieć, czy rozmawiała z dziennikarką PAP, ale świetnie już pamiętała, co stało się dzień później: nie sprostowała informacji zawartych w depeszy PAP z 27 marca 2002 roku, ponieważ następnego dnia resort kultury wydał komunikat, który wyjaśniał sprawę.

Chodzi o komunikat resortu kultury z 28 marca 2002, w którym napisano, że wypadnięcie słów "lub czasopisma" było "błędem technicznym". Jak dodała Jakubowska, w depeszy PAP z 27 marca nie widzi jakiegokolwiek potwierdzenia informacji, że intencją rządu było usunięcie tych słów. Inaczej przed komisją zeznała była dziennikarka PAP, która rozmawiała z panią minister.

21:00