Byłem tylko listonoszem - mówił o swojej roli w negocjacjach między rządem a Agorą w sprawie ustawy o mediach Adam Michnik. Naczelny „Gazety Wyborczej” po raz kolejny stanął dziś przed sejmową komisją śledczą, badającą aferę Rywina. Jego zdaniem oszukany został i premier, i Agora.
Kiedy 22 lipca ubiegłego roku wychodziłem z gabinetu premiera, nie sądziłem, że został w mojej obecności uruchomiony proces lawinowy, który skończy się komisją śledczą - mówił przed posłami Adam Michnik. Naczelny „GW” przekonywał także, że był tylko pośrednikiem; z premierem spotykał się, bo się z nim dobrze znał, ale na ustawie medialnej się nie znał: Ja w tej sprawie występowałem wyłącznie jako listonosz .
Naczelny „Wyborczej” był do tego stopnia nieświadomy stopnia kształtu ustawy, że - co dziwne – dopiero kilkanaście dni temu dowiedział się, że rząd nie przyjął tej wersji zapisu antykoncentracyjnego, o który walczyła Agora. Co innego jest Agora i kierownictwo, ja nie miałem z tym nic wspólnego. Ja się tym w ogóle nie interesowałem - mówił Michnik.
Poza 3 rozmowami z Wandą Rapaczyńską i poza 3 interwencjami u premiera – zauważył słusznie Jan Rokita. Adam Michnik podczas tych 3 spotkań i wielu rozmów telefonicznych wypytywał Leszka Millera o projekt ustawy. Premier miał mówić, że chce zakończyć wojnę z mediami i zapewniał, że rząd przyjmie przepisy, które będą kompromisem. Tak się jednak nie stało.
Zdaniem Michnika oszukany został i premier, i Agora. A za Aleksandrą Jakubowską stał i nią kierował Włodzimierz Czarzasty – przekonywał redaktor „Gazety Wyborczej”
19:10