Wiadomo już, że 42 osóby zginęły w wczorajszym zamachu na szpital wojskowy w Mozdoku. Nadal nie jest to liczba ostateczna. Na miejscu tragedii cały czas trwa akcja ratunkowa. Spod gruzów wydobywane są kolejne ciała. Stan 10 spośród wszystkich rannych jest krytyczny.
Rzecznik miejscowego Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Robert Kiriejew powiedział, że zidentyfikowano 36 ciał, a 59 z 79 osób rannych pozostaje w szpitalach. 10 jest w stanie krytycznym. W zniszczonym przez wybuch szpitalu przebywało ok. 119 żołnierzy, którzy odnieśli obrażenia podczas operacji w Czeczenii.
Rosyjski minister obrony Siergiej Iwanow przerwał urlop i - na prośbę prezydenta Władimira Putina - przybył dziś na miejsce zamachu. Według niego do tragedii doszło dlatego, że nie zostały wykonane specjalne zarządzenia, dotyczące zasad bezpieczeństwa. Z tego powodu komendant garnizonu w Mozdoku został zawieszony w obowiązkach.
W Mozdoku w Osetii Północnej, która graniczy z Czeczenią, znajduje się wielka baza sił rosyjskich, które uczestniczyły od roku 1999 w tzw. 2. wojnie czeczeńskiej.
W miejscu, gdzie wczoraj eksplodował - prowadzony przez terrorystę-samobójcę -kamaz z materiałem wybuchowym, niszcząc budynki szpitalne, trwają poszukiwania ludzi i ciał. Na znalezienie żywych osób szanse są jednak coraz mniejsze. W poszukiwaniach uczestniczy ponad 1000 osób, w tym kilkuset żołnierzy. Są też specjalnie szkolone psy.
W szpitalu, gdzie przewieziono rannych, zaczyna brakować lekarstw, środków przeciwbólowych i opatrunków. Brakuje też krwi. Jeszcze dziś w telewizji i radio nadawane mają być apele do ludzi, by oddawali krew dla rannych w zamachu.
Zdaniem rosyjskich wojskowych, za zamachem stoją czeczeńscy separatyści. Natychmiast po zamachu ich przywódca Asłan Maschdow powiedział, że jego ludzie nie mają nic wspólnego z tym aktem terroru.
20:30