Nawigator samolotu Tu-134, który 20 czerwca rozbił się koło stolicy Karelii Pietrozawodska, na północy Rosji, był pijany - poinformował przedstawiciel Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej Władimir Markin. W katastrofie zginęło 47 osób, pięć przeżyło.
Żyjemy w Rosji, co ja mogę powiedzieć. Pijany nawigator, pijani milicjanci. I co z tego? Nic - użalał się na antenie kanału Rossija 1 jeden z uratowanych pod Pietrozawodskiem.
Pilot doświadczalny Magomed Tolbojew twierdzi, że żadne kontrole medyczne przed startem nie wykryją pijanych pilotów. Doszedł do trapu, wziął butelkę, wypił sto gram. I kto go wtedy sprawdzi? - pyta retorycznie.
Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (MAK) poinformował z kolei, że przyczyną tragedii były nieprawidłowe działania załogi, która w złych warunkach atmosferycznych powinna była wypełnić polecenie odejścia na drugi krąg, wydane przez kontrolera lotu. MAK potwierdził jednocześnie, że nawigator, któremu pierwszy pilot przekazał podczas lotu część swoich uprawnień, był pijany. Nie podano jednak, ile promili alkoholu miał we krwi.
Lecący z Moskwy Tu-134 linii lotniczych RusAir runął w pobliżu miejscowości Biesowiec, w odległości zaledwie 700 metrów od lotniska w Pietrozawodsku.
W tym roku w Rosji doszło do 20 katastrof lotniczych wojskowych i cywilnych. Władze zapowiedziały odebranie licencji 30 liniom lotniczym, które ignorują zasady bezpieczeństwa.