Prokuratura zajęła się tragicznym zatruciem w Domu Pomocy Społecznej w małopolskim Jordanowie. W sprawie pojawiło się zbyt wiele wątpliwości. W wyniku zatrucia jedna osoba zmarła, a pięć z 19 chorych trzeba było przewieźć do szpitala prawdopodobnie z powodu salmonelli.
Najdziwniejsze w tej sprawie jest to, że sanepid oficjalnie dowiedział się o tym zbiorowym zatruciu dopiero na trzeci dzień po wystąpieniu pierwszych objawów i po śmierci jednej z pensjonariuszek Domu Pomocy Społecznej.
Jak powiedział rzecznik prokuratury okręgowej, z wezwaniem lekarza czekano całą dobę. Mimo, że inspektor sanitarny zadziałał błyskawicznie i nie czekając na oficjalne zawiadomienie skontrolował Dom Pomocy Społecznej w Jordanowie – nie udało się zabezpieczyć wszystkich próbek jedzenia, które podano w dniu zatrucia.
Z niedzieli nie pobraliśmy próbek, ponieważ ich okres przechowywania skończył się i przechowujący miał prawo je po prostu zniszczyć - mówi Agata Porzycka z sanepidu.
Pojawiło się nawet przypuszczenie, że może ktoś specjalnie zwlekał ze zgłoszeniem zatrucia, aby można było zniszczyć te próbki. Tym już zajmuje się prokuratura.