Świadek koronny Krzysztof S. nie pojawił się przedwczoraj na rozprawie przeciwko wągrowieckiej ośmiornicy. Dziś wiadomo już dlaczego. Odpowiedź może być trochę zaskakująca, przynajmniej w naszym kraju.
Polski wymiar sprawiedliwości rzeczywiście przyzwyczaił nas, że nie zawsze działa standardowo. A standard jest w tym przypadku taki, że świadka koronnego na rozprawę doprowadzają policjanci z CBŚ. Nie zrobili tego, bo świadek zniknął im z pola widzenia, podobnie jak sądowi.
Znalazł się jednak szybko, bo po prostu zmienił adres, o czym nikomu nie powiedział. To oczywiście jego błąd, ale skoro przeprowadzki nie zauważyli pilnujący go policjanci, to czy można uznać, że świadek jest wystarczająco chroniony?
Dzięki między innymi jego zeznaniom szef wągrowieckiego gangu wymuszającego haracze i napadającego na banki spędzi w więzieniu 12 lat. Teraz również od niego zależy, na ile za kratki powędrują niedoszli zabójcy przywódcy ośmiornicy. Na szczęście dla świadka i chyba też dla CBŚ, to już ostatni proces w tej sprawie.