Czy nadchodzący tydzień na Bliskim Wschodzie będzie spokojny? Trudno odpowiedzieć na to pytanie patrząc na to co się działo w tym regionie w ciągu ostatnich dni. Dwie osoby zabite, a 15 rannych - to bilans tylko wczorajszych walk.
Zamachowiec - samobójca wysadził się w kawiarni w pobliżu Hajfy na północy Izraela. Do ataku przyznało się terrorystyczne ugrupowanie - Islamski Dżihad. Izrael za zamach obarcza winą samego Jasera Arafata. "Odpowiedzialność za ten kolejny okropny zamach spada wyłącznie na barki Jasera Arafata. Zapalił on zielone światło dla Islamskiego Dżihadu i Hamasu, by przeprowadzili samobójcze zamachy w Izraelu. Nie robi niczego aby powstrzymać terror" - powiedział izraelski minister Danny Naveh. Zaledwie przed pięcioma dniami doszło do podobnego zamachu w centrum Jerozolimy. Palestyński terrorysta odpalił ładunek wybuchowy w zatłoczonej restauracji zabijając siebie i 16 innych osób oraz raniąc 80 pozostałych. W odwecie za zamach Izraelczycy zamknęli biura Organizacji Wyzwolenia Palestyny.
Podczas wymiany ognia z Palestyńczykami żołnierze izraelscy zastrzelili wczoraj ośmioletnią dziewczynkę palestyńską. Do tragedii doszło w Hebronie, na Zachodnim Brzegu Jordanu. W strzelaninie ranni zostali też dwaj izraelscy strażnicy graniczni.
Foto Archiwum RMF
06:30