Były minister zdrowia Mariusz Łapiński uważa, że za nieprzygotowanie Narodowego Funduszu Zdrowia do działania od 1 kwietnia odpowiedzialność ponosi jego następca. Marek Balicki uznał wypowiedź Łapińskiego za skandaliczną. Tymczasem bilans otwarcia NFZ, z którym zapoznał się już rząd, musi niepokoić.

We wtorek rząd wydał komunikat, w którym wyliczone są najważniejsze problemy, z jakimi boryka się Fundusz. Są to m.in.: problemy integracji w zakresie kontraktowania świadczeń, integracji systemów informacyjnych, komunikacji i dokumentacji, integracji planu finansowego byłej kasy branżowej i kas regionalnych.

Nieoficjalnie mówi się, że zagrożona jest płynność finansowa Funduszu, gdyż środków finansowych starczy mu na pokrycie jedynie 88 proc. zakontraktowanych zobowiązań wobec placówek służby zdrowia. Oznacza to, że już w listopadzie i grudniu tego roku szpitale mogą nie dostać środków, które należą się im na podstawie podpisanych kontraktów.

Większość dyrektorów placówek służby zdrowia uważa tymczasem, że nawet pełna kwota zapisana w kontraktach nie wystarczyłaby do sfinansowania działań ich szpitali do końca roku.

W komunikacie zaznaczono też, że placówki medyczne chciałby powrotu instytucji promes. Po ich wycofaniu szpitalom nie ma kto płacić za pacjentów spoza regionu, co tylko pogłębia ich problemy finansowe. W szczególnie trudnej sytuacji są placówki cieszące się dobrą opinią, a więc najczęściej wybierane przez chorych.

Jednym z pomysłów na ratowanie sytuacji finansowej NFZ miały być obligacje. Według informacji „Rzeczpospolitej” z inicjatywą wyemitowania obligacji o wartości 3,5 mld miał wystąpić do Rady Ministrów minister zdrowia Leszek Sikorski. Prawdopodobnie jednak pomysł ten nie uzyska poparcia rządu.

21:15