Od 1 stycznia kandydat na członka rady nadzorczej spółki miejskiej będzie musiał ukończyć kurs z egzaminem tak, jak w przypadku spółek Skarbu Państwa. Dziś bardzo często w radach zasiadają przypadkowe osoby.
Co ciekawe, członkowie radach nadzorczych często nie znają się na ekonomii i zarządzaniu firmami. W Szczecinie prawie połowa członków rad nie ukończyła dotąd specjalnego kursu zakończonego egzaminem. To się jednak niedługo zmieni.
Żeby umożliwić przyszłym członkom rad edukację, miasto samo zadbało, aby odbył się kurs i egzamin; za co zapłaci już kandydat do rady. Wiedza, którą musi opanować to Kodeks Cywilny, ustawa o przedsiębiorstwach państwowych, ustawa o prywatyzacji i komercjalizacji, Kodeks Pracy oraz ustawa o pomocy publicznej.
Do tej pory członek rady w ogóle nie musiał się znać na swojej pracy, np. wiceprezydent Anna Nowak, z wykształcenia socjolog, nadzorowała Zakład Wodociągów i Kanalizacji. Piszę w tej chwili pismo, że się wycofuję - mówi. I to nie dlatego, że jej się nie chce uczyć, tylko dlatego, że - jak twierdzi - nie ma czasu. Problemów z członkostwem nie ma prezydent Marian Jurczyk, który od nowego roku nie może być członkiem rady, bo nie wyższego wykształcenia.
Stanowisko w radzie nadzorczej z pewnością jest kuszące. Członkowie rad spółek miejskich zarabiają co miesiąc nawet kilkaset złotych. To oczywiście pieniądze, które wpadają do kieszeni członków poza stałymi dochodami, z tytułu wykonywanej przez nich pracy.