Główny Konserwator Zabytków pozostanie na święta w areszcie - zdecydował Sąd Okręgowy w Katowicach. Uchylenia aresztu domagał się obrońca oskarżonego. Miesiąc temu Aleksandra B. zatrzymała w Warszawie policja. Po przewiezieniu go do Katowic, prokurator postawił mu m.in. zarzuty niedopełnienia obowiązków oraz przyjmowania łapówki. Sąd Rejonowy postanowił aresztować podejrzanego. Sąd drugiej instancji utrzymał areszt.
Sąd uznał wczoraj racje prokuratora, który obawiał się możliwości dokonywania matactw przez podejrzanego. Zdaniem sądu, dowody wskazują ponadto na dość duże prawdopodobieństwo, że podejrzany popełnił zarzucane mu czyny. Chodzi przede wszystkim o sprawę zabytkowego spichlerza w jednej ze wsi niedaleko Częstochowy. Podejrzany, jako konserwator zabytków w tym mieście, przyznał jednemu z tamtejszych biznesmenów dotację na jego renowacje i wziął za to – twierdzi prokuratura – pieniądze. Spichlerz rozebrano i na tym skończyła się owa „renowacja”. Posłuchaj relacji naszego reportera Marcina Buczka:
Obrońca oskarżonego powoływał się na opinie specjalistów, wedle których obiekt przechowywany jest w dobrych warunkach i nie niszczeje. Prokurator twierdzi jednak, że nie to jest istotą całej sprawy, bo z dokumentów wynika, że cały remont zabytkowego obiektu dawno już się zakończył. „Oględziny oraz przeszukanie wykazały, że spichlerz złożony jest w elementach i to nie kompletnych” – mówił prokurator. Argumenty obrońcy w sprawie łapówki oraz poświadczenia wielu osób i instytucji w tej sprawie także nie przekonały sądu.
Sprawa spichlerza to tylko jeden z wątków afery, w która zaplątany jest Aleksander B. Byłemu konserwatorowi zarzuca się też między innymi wzięcie łapówki za pomoc w uzyskaniu zgody na budowę supermarketu w Częstochowie.
foto RMF
06:40